Historia Łeby
  Szkoła
 



Szkoła

Zręby oświaty
Nowa szkoła
Szkolnictwo ponadelementarne
Szkolnictwo zawodowe
Szkoły w okolicy
Ostseeschulheim


Zręby oświaty


  Trudno precyzyjnie powiedzieć, kiedy powstała szkoła w Łebie. Czy istniała jeszcze w Starej Łebie (Lebamunde)..? Pierwsza wzmianka pochodzi z 1590 roku i była zamieszczona w dokumentach z wizytacji kościoła. Mając na uwadze ówczesny rozwój oświaty na terenie Pomorza Zachodniego należy wnioskować, że mogła już istnieć znacznie wcześniej. Po raz kolejny szkoła jest wymieniana dopiero w połowie XVII wieku. Natomiast pierwsza wzmianka o szkole w Lęborku pochodzi już z 1409 roku.

   W okresie po reformacji szkoły elementarne na obszarach protestanckich były z reguły powiązane z miejscowymi zborami, a patronat nad nimi sprawował dobroczyńca (kolator) miejscowego kościoła. Tak było m.in. w Łebie.

   Prowadzone nauczanie było diametralnie odmienne od obecnie przyjętych standardów. Nauka w takiej szkole trwała 3 lub 4 lata. Rok szkolny rozpoczynał się we wrześniu, a kończył w kwietniu. Długie wakacje wcale nie były okresem wypoczynku dla dzieci. Czymś naturalnym była ich praca w gospodarstwie, pomoc przy wypasie gęsi i owiec, a także w zbieraniu runa leśnego. W małych miejscowościach, a więc i w Łebie, nie było podziału na klasy i wszystkie roczniki siedziały w jednym pomieszczeniu. 

   Jako, że nie było jeszcze obowiązku szkolnego, nie wszystkie dzieci w mieście uczęszczały na naukę. Umiejętność czytania i pisania nie była w owych czasach czymś niezbędnym dla prostego ludu. Owszem, rodziny bardziej światłe, zwłaszcza kupieckie i rzemieślnicze, starały się posyłać dzieci do szkoły, ale z różnych przyczyn nie zawsze dotyczyło to całego potomstwa.

   Dbałość o poziom nauczania często była czysto teoretyczna i mało który absolwent potrafił w miarę płynnie czytać, albo rachować przez mnożenie i dzielenie. Lekcja rozpoczynała się intonacją pieśni religijnej i modlitwą. W końcu w interesie pastora leżało, żeby ludzie znali pieśni kościelne i modlitwy. W międzyczasie czytano też różne fragmenty z ksiąg religijnych. 

   Nauka czytania odbywała się poprzez literowanie i zanim uczeń poukładał sobie litery w słowa, a te w zdania, gubił po drodze sedno tekstu. Tak prowadzona lekcja musiała być śmiertelnie nudna, zwłaszcza że co chwilę przerywano ją pieśniami religijnymi i pacierzami. Ci, którzy wykazywali się jako taką biegłością w czytaniu, byli oczywiście prymusami w oczach nauczyciela, ale ze strony uczniów mogli liczyć tylko na pogardę. Kiedy wracam pamięcią do swoich lat szkolnych w Łebie, to zdarzało się powielanie tych kiepskich wzorców z przeszłości i dobrych uczniów bezsensownie nazywano kujonami. 

   W szkołach elementarnych nauczycielem najczęściej był zakrystian. W jego domu było wydzielone pomieszczenie, gdzie odbywała się nauka, a za ścianą członkowie jego rodziny wykonywali normalne czynności gospodarcze. W takich warunkach trudno było się skupić. Wynagrodzenie nauczyciela było skromne i oscylowało w granicach od 4 do 8 groszy od ucznia. Co ciekawe, rodzice ucznia kiepsko radzącego sobie z czytaniem płacili dolną stawkę, za przeciętnego 6 groszy, a za zdolnego górną stawkę.

   Przy założeniu, że w szkole było 40 przeciętnie zdolnych dzieci, wynagrodzenie nauczyciela wyniosło ledwo 10 talarów miesięcznie, za które mógł kupić np. 120 kg chleba i już nic więcej. Do tego rok szkolny trwał tylko 7 miesięcy i przez pozostałą część roku nie pobierał on wynagrodzenia. Dlatego nauczyciele, którzy nie byli jednocześnie zakrystianami, dorabiali sobie do głodowych poborów w rzemiośle, przeważnie jako stolarze, tkacze czy krawcy. Z tej też przyczyny do tego zawodu trafiali często ludzie zupełnie przypadkowi. 

   W Choczewie, Darżewie i Pogorszewie bywało, że szkołę prowadzili zwykli czynszownicy, czy nawet oddelegowani z dworu, a umiejący czytać i pisać parobcy! Swego czasu nauczycielem w Łebie był niejaki Christof Kuronke, który kazał się tytułować ,,rektorem". Był to pijaczyna nad pijaczynami, klął i kłamał na każdym kroku, człowiek wyrywny i zdemoralizowany. Przez to jego stosunki z pastorem stały na stopie wojennej. 

   Pastor niemalże codziennie odwiedzał szkołę i próbował wpłynąć na niefrasobliwego, tudzież upadłego pedagoga. W swoich zabiegach posuwał się nawet do czynienia mu uwag w obecności uczniów, co było tylko dolewaniem oliwy do ognia. Kuronke był zbyt mocno posadowiony w łaskach kolatora, żeby można było mu cokolwiek zrobić
.

  15 sierpnia 1676 roku ówczesny pan na dobrach nowęcińskich, Franz von Weiher, sporządził testament, w którym był zapis o ufundowaniu stypendiów dla studentów z parafii w Łebie. Przeznaczył na ten cel sporą sumę 4 tys. talarów. Stypendia były wypłacane z procentów od tego kapitału przez parafię w dniu św. Franciszka, według następującego klucza: 

- po 30 talarów rocznie przez 6 lat dla dwóch synów z rodzin szlacheckich,

- po 30 talarów rocznie przez 6 lat dla dwóch synów mieszczańskich, pod warunkiem podjęcia nauki na uczelni teologicznej,

- dla ubogiego z domu 30 talarów,

- dla innego ubogiego (sieroty?) 10 talarów,

- pozostałe pieniądze były przeznaczone na kościół i organistę.

   Niestety brakuje danych do stwierdzenia rzetelności wypłacania. Wiadomo tylko, że na skutek pewnych nieprawidłowości po stu latach, a więc pod koniec XVIII wieku, musiał w tej sprawie interweniować rząd pruski *.

____________
* Oeconomischen Encyclopädie (1773 - 1858) von J. G. Krünitz



Nowa szkoła


  
   Nie wiemy gdzie do tej pory znajdowała się szkoła, w każdym razie musiała być niewielka, skoro w 1780 roku podjęto decyzję o budowie nowej, z uwagi na brak miejsca. Miasto liczyło 503 mieszkańców, więc liczba dzieci szkolnych oscylowała w granicach 100-120 uczniów. Było to już po pruskiej reformie oświaty (1763) i w zakresie szkolnictwa podstawowego obowiązywały 8-letnie szkoły ludowe (Volksschule).

   Inicjatorem budowy nowej szkoły była rada szkolna, która w czasie wizytacji przedstawiła istniejące warunki i narzekała na ciasnotę. Po pertraktacjach magistrat wyznaczył teren pod nową szkołę przy głównej ulicy. Nie obyło się jednak bez trudności, których przyczyną były oczywiście pieniądze.

   Początkowo na miejscu starej plebani wystawiono budynek z jedną izbą, a dach ze względu na oszczędności pokryto słomą. Obiekt z prawdziwego zdarzenia posiadający 3 izby, powstał nieco później (1784) i jest to zachowany do dzisiaj budynek sąsiadujący od południa z Urzędem Miejskim. Po wojnie urządzono w nim przedszkole, a aktualnie znajduje się tam lokal gastronomiczny (Koś
ciuszki 92).

  Jak już wspominałem, umiejętność czytania i pisania nie była życiową koniecznością ówczesnego społeczeństwa. Bywało, że nawet duchowni będący przecież ludźmi wykształconymi, mieli trudności z ortografią i wpisywali nazwiska do ksiąg parafialnych w formie fonetycznej. Weźmy dla przykładu nazwisko Noffke, którego przedstawicielka w dwudziestoleciu międzywojennym była właścicielką hotelu przy głównej ulicy. Rodzina ta wywodziła się z Gardny Wielkiej i w różnych okresach była zapisywana jako Noffcke, Nofke i Nowke.

   Ze względu na właściwości języka niemieckiego, brzmienie fonetyczne tych zapisów jest niemal identyczne. Innym przykładem, którym się posłużę jest nazwisko Gnatzig, przewijające się od 1677 roku w różnych wariantach w księgach parafialnych Smołdzina. Obok brzmienia oryginalnego, występuje też Gnatzik, Gnazik, Gnatzke, Knacek, Knaceck, Gnatzkin, Gnazezk i inne.

W tym budynku przy obecnej ul. Kościuszki 92 w latach 1784-1946 działała szkoła miejska.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               Foto: Gosia Kaynarca



Na odnowionej fasadzie dawnej szkoły znajduje się tabliczka z rokiem budowy. Stan z 2006 r.
                                                                                                                                   Foto: Karol Trylewicz


   W pięknie odnowionych wnętrzach dawnej szkoły miejskiej są miejsca, przenoszące gości do okresu budowy obiektu. Na zdjęciu fragment pruskiego muru, wyeksponowany w holu lokalu. Konstrukcja drewniana jest oryginalna, natomiast stare wypełnienie zostało przemurowane z zastosowaniem tych samych cegieł. 

                                                                                                                                                         Foto autora
                                                                                                               

    Za panowania Fryderyka Wielkiego w roku 1763, w Prusach przeprowadzono wielką reformę oświaty. Obowiązek szkolny dotyczył 6-letnich dzieci, z możliwością rozpoczęcia edukacji już w wieku 5 lat. W tekście reformy zapisano, że uczniowie mają porządnie kontynuować naukę do 13 albo 14 roku życia. Innymi słowy, dzieci były zobowiązane w tym okresie ukończyć 8-letnią szkołę ludową (Volksschule).

   Zdolniejsi uczniowie po kilku pierwszych latach nauki mogli zakończyć edukację elementarną i przejść do szkoły realnej, progimnazjum lub kończącego się maturą gimnazjum. W dokumencie jest też zapis o nauce tak długo, aż uczeń uzyska umiejętność czytania i co najmniej opanuje podstawy pisania. Dodatkowo uczniowie musieli wykazać się pewnym poziomem wiedzy religijnej.

   Kwestia nauczania,
a właściwie opanowania rachunków, bo tak nazywano matematykę, została pominięta. Ten przedmiot stał się obowiązkowy, ale poziom wiedzy z tej dziedziny nie miał wpływu na wyniki końcowe absolwenta. Duży nacisk kładziono w dalszym ciągu na naukę religii, śpiewu i modlitw. Wskazywał na to zapis o ,,dobrym podłożu dla chrześcijaństwa". Nic dziwnego, skoro autorem założeń reformy był niemiecki teolog, Johann Julius Hecker.

   W nieciekawej sytuacji znaleźli się uczniowie mało zdolni, którzy przez lata musieli grzać szkolną ławę, aby jako tako nauczyć się czytać. Co pół roku wystawiano im świadectwa w trzech egzemplarzach. Jeden egzemplarz otrzymywał pastor, drugi inspektorat szkolny, a trzeci władze duchowne.

   Problemem był w dalszym ciągu dobór kadry nauczycielskiej, mającej nieść ludowi kaganek oświaty. W tym okresie (1784) na ziemii lęborskiej funkcjonowało 47 szkół elementarnych, z których zapewne większość borykała się z bolączkami kadrowymi. Również Łeba cierpiała z powodu niewykwalifikowanych bakałarzy, którzy w miejsce rzeczonego kaganka, nieśli raczej czarno dymiące kopcidło. Szultka pisze:

   ,,Ze znalezieniem kandydata znającego język niemiecki i polski oraz mającego nieposzlakowaną opinię były z pewnością trudności, zwłaszcza że relatywnie liczna szkółka elementarna znajdowała się w katastrofalnym stanie. Jeszcze w grudniu 1766 r. jako nauczyciela zatrudniono 28-letniego krawca Georga Freytaga, który z językiem polskim miał trudności jeszcze po dwudziestu latach." * 

   ,,Chirurg stwierdził, że aktualnie nie ma najmniejszego sensu mówić o posyłaniu dzieci do szkoły przez cały rok, skoro nawet w okresie zimowym nauczyciel Freytag z powodu braku kwalifikacji i nadzoru nie jest w stanie dzieci niczego nauczyć, zwłaszcza uczyć w języku polskim. Argumenty te podzielali obecni, a dodatkowo potwierdzał poborca akcyzy, który wysłał syna na naukę do Słupska, gdyż Freytag nie był w stanie niczego nauczyć" **.
____________ 
 * Zygmunt Szultka, "Szkice historyczne o dawnej Łebie" rok 2000, str.128
** Tamże - strona 130

   Z uwagi na powszechne wykorzystywanie dzieci do pracy i odpłatność za uczęszczanie do szkoły, postanowienia reformy nie były ściśle przestrzegane. Sankcje dla rodziców za powstrzymywanie dzieci od obowiązku szkolnego były czysto teoretyczne i potrzeba było 100 lat na jego pełne wprowadzenie. Wystarczy powiedzieć, że na początku XIX wieku tylko nieco ponad połowa dzieci szkolnych w Łebie regularnie uczęszczała na zajęcia.

   Reforma ujednolicała na terenie całych Prus okres nauki, nauczane przedmioty, prawa i obowiązki uczniów i nauczycieli, jak również kwestie dyscyplinarne. Regulowała ona także w dalszym ciągu skromne wynagrodzenia nauczycieli i świadczenia w naturze. Niski poziom płac nauczycielskich w Prusach był notowany jeszcze przez wiele lat.

   Nowością objawiły się szkoły kształcące nauczycieli zwane seminariami, gdzie po raz pierwszy na dużą skalę zaczęto nauczać pedagogiki i dydaktyki. Pierwsze seminarium na Pomorzu powstało w Koszalinie w 1816 r.     

   Szkoły w Prusach były znane z żelaznej dyscypliny, a stosowanie kar cielesnych było na porządku dziennym. Kwestie te były ustalone Regulaminem dla Szkół Elementarnych w Prusach, w którym napisano:

§ 10. Stosowanie kar przez nauczyciela nie może przekraczać granic dyscyplinarnych, ogólnie  stosowanych przez rodziców. W przypadku poważnego naruszenia dyscypliny przez ucznia, nauczyciel ma obowiązek powiadomienia o tym pastora, który podejmie odpowiednie kroki. W sprawach ciężkich decyzje dyscyplinarne powinny być podjęte wspólnie z Radą Szkoły. Przekroczenie uprawnień dyscyplinarnych przez nauczyciela grozi odpowiedzialnością karną.*)

   Te nowoczesne na pierwszy rzut oka przepisy miały furtkę w postaci "nieprzekraczania granic dyscyplinarnych, ogólnie stosowanych przez rodziców". Jak wiadomo w tamtych czasach bicie dzieci przez rodziców za drobne nawet przewinienia, należało do podstawowych metod wychowawczych.
____________
*) Schulordnung für die Elementarschulen der Provinz Preussen - Königsberg 1845

 

   W roku 1864 w gminie Łeba było zarejestrowanych 298 dzieci podlegających obowiązkowi szkolnemu. To niezwykle dużo zważywszy, że gmina liczyła zaledwie 1295 mieszkańców. Do dyspozycji była szkoła miejska z 3 nauczycielami (Wolff, Simon i Gnadt) oraz od roku 1843 szkoła w Żarnowskiej. Zakres nauczania obejmował 4 przedmioty, z takim oto podziałem tygodniowym:

- 12 godzin nauki czytania i pisania

- 6 godzin nauki religii

- 5 godzin rachunków

- 3 godziny nauki śpiewu, w tym pieśni religijnych.

   W tym okresie w powiecie lęborskim, mimo obowiązku szkolnego, tylko 81 proc. dzieci uczęszczało regularnie do szkoły. W samym Lęborku te proporcje były jeszcze gorsze i tylko 68 proc. dzieci spełniało swoje powinności systematycznie. W Łebie sytuacja była nieco lepsza, gdyż z obowiązku szkolnego wywiązywało się 88,6 proc. uczniów.

   Według stanu na rok 1864 w powiecie lęborskim działało 85 szkół elementarnych co oznacza, że w ciągu poprzednich 80 lat ich liczba uległa niemalże podwojeniu. W 100 klasach z łączonymi rocznikami nauczanie prowadziło 97 nauczycieli i 3 nauczycielki. Tylko szkoły w Lęborku i w Łebie posiadały więcej niż jedną izbę lekcyjną. W lęborskiej szkole miejskiej było ich 11, natomiast w Łebie 3. Wynagrodzenie nauczyciela w szkole elementarnej wynosiło 125 talarów rocznie, plus wolne mieszkanie, opał, ogród i świadczenia w naturze*)
____________
*) Franz Schultz "Geschichte des Kreises Lauenburg in Pommern" - Lauenburg 1912




Szkolnictwo ponadelementarne


   Rozwój naukowo-techniczny i społeczny w XIX wieku spowodował, że wielu rodziców z niewielkich nawet miejscowości, wyrażało chęć dalszego kształcenia swoich dzieci. W Łebie takiej możliwości nie było, a najbliższa szkoła realna znajdowała się w Lęborku. Umieszczając ówczesną szkołę realną na polskiej, współczesnej drabinie edukacyjnej, znajdowałaby się ona mniej więcej w przedziale gimnazjalnym.

   Otwarcie szkoły realnej w stolicy powiatu nastąpiło 1 października 1860 roku pod nazwą Höhere Bürgerschule (Wyższa Szkoła Miejska) i była to placówka męska. Pierwszym jej dyrektorem był zawodowy nauczyciel Bahrdt, który kierował nią w latach 1860-68. Poza nim szkoła zatrudniała jeszcze dwóch nauczycieli. 

   Trzyletni okres nauki kończył się egzaminem, po którym absolwenci mieli kilka możliwości dalszego kształcenia się. Na przykład mogli wstąpić do szkoły, w której nauka kończyła się maturą (zazwyczaj gimnazjum w Słupsku lub w Wejherowie) lub przystąpić do nauki zawodu wymagającej pewnego poziomu intelektualnego, np. aptekarza albo urzędnika administracji. 

   Lęborska szkoła realna rozwijała się dosyć dynamicznie, licząc w 1872 roku już 213 uczniów. W związku z tym również grono nauczycielskie uległo rozszerzeniu. Chciałbym jeszcze dodać, że roczne czesne od jednego ucznia w omawianej szkole wynosiło od 18 do 28 talarów, w zależności od rocznika. Dla porównania pięcioosobowa rodzina mieszkająca w mieście, wydawała na miesięczne utrzymanie przeciętnie 15 talarów. W roku 1873 wprowadzono do systemu monetarnego marki niemieckie. Kurs przeliczeniowy wynosił 3 marki za 1 talara.

   W Lęborku nie było bursy, więc uczniowie zamiejscowi najczęściej kwaterowali przy rodzinie lub na stancji. 1 grudnia 1875 roku szkoła realna została przekształcona w 5-letnie progimnazjum, poprzedzone 2-letnią szkołą przygotowawczą lub 3-letnią szkołą elementarną. Absolwenci tej szkoły uzyskiwali świadectwa, które uprawniały do wstąpienia do wyższych klas gimnazjum i zrobienia matury.

   W roku 1900 do lęborskiego, 6-letniego już progimnazjum z 3-letnią szkołą przygotowawczą, którą mogła zastąpić 4-letnia szkoła elementarna, uczęszczało 126 uczniów gimnazjalnych i 31 z roczników przygotowawczych. W omawianym roku nauczano następujących przedmiotów:

- religia
- jęz. niemiecki
- łacina
- greka
- jęz. francuski
- historia
- geografia
- matematyka
- przyroda
- fizyka z elementami chemii i mineralogii
- kaligrafia
- rysunki
- śpiew
- gimnastyka
- zastępczo dla greki nauczano jęz. angielskiego i buchalterii handlowej.

   W szkole pracowało 12 nauczycieli, z których 6 posiadało naukowy tytuł doktora. Dyrektorem placówki był Edward Sommerfeldt, który pełnił tę funkcję w latach 1875-1905. Rok szkolny skończył się 4, a nowy rozpoczął 19 kwietnia. Pomiędzy tymi dniami trwały ferie wielkanocne. Pozostałe terminy ferii szkolnych w roku 1900 przedstawiały się następująco:

- Zielone Świątki - 1.06 do 7.06
- wakacje letnie - 4.07 do 7.08
- ferie jesienne - 29.09 do 11.10
- Boże Narodzenie - 20.12 do 4.01*)
____________
*)Jahresbericht des Progimnasiums zu Lauenburg in Pommern für das Schuljahr 1900 - Lauenburg 1901

   W roku 1903 lęborskie progimnazjum przekształcono w 8-letnie gimnazjum, a więc w szkołę maturalną. Matura gimnazjalna była w tamtych czasach wielką nobilitacją i drogą do kariery. (Do dziś gimnazja w Niemczech są szkołami średnimi z końcowym egzaminem maturalnym. Nauka poprzedzona 4-letnią szkołą podstawową trwa - w zależności od landu - 8 lub 9 lat).

    Wszystkie uczelnie stały przed posiadaczem matury otworem, a w małomiasteczkowej społeczności uchodził on za osobę godną szacunku. Pierwsza szkoła szczebla średniego dla dziewcząt w Lęborku powstała w 1865 roku, jako Prywatna Wyższa Szkoła Miejska, przekształcona w 1909 roku w Liceum Miejskie.


13 października 1879 roku w Lęborku przy obecnej ul. Kossaka oddano do użytku nowy budynek progimnazjum, w późniejszym okresie przekształconego w gimnazjum. Szkoła posiadała 8 izb lekcyjnych wraz z pomieszczeniami zaplecza, pracownię rysunków i aulę. Maksymalnie mogło się w niej pomieścić 400 uczniów. Koszt budowy wyniósł 125 tys. marek i przekroczył o 20 tys. zaplanowaną kwotę. W zachowanym do dzisiaj budynku obecnie mieści się Szkoła Podstawowa nr 3. 

   
   Według Rocznika Pomorskiego z roku 1857 (Jahrbuch der Provinz Pommern 1857), w pruskiej prowincji Pomorze działał 1 uniwersytet,  10 gimnazjów (w tym jedno elitarne, zwane Pädagogium) i 7 seminariów nauczycielskich. Porównując te dane z rokiem 1894 możemy mówić o wyraźnym rozwoju szkolnictwa średniego, które było reprezentowane przez
następujące szkoły ogólnokształcące:

-  19 gimnazjów

- 2 progimnazja
 
- 4 gimnazja realne

- 5 progimnazjów realnych

- 7 szkół kształcących nauczycieli (seminaria)

   Największym ośrodkiem edukacji na Pomorzu, poza uniwersyteckim Greifswaldem, była stolica prowincji - Szczecin. W roku 1909 miasto to liczyło ok. 230 tys. mieszkańców, posiadając następujące szkoły średnie i zawodowe:

- 3 gimnazja

- 2 gimnazja realne

- 2 seminaria dla nauczycieli

- 1 szkoła rolnicza

- 1 szkoła dla marynarzy

- 1 szkoła dla nawigatorów

- 1 szkoła handlowa

- 1 szkoła budowy maszyn

- 1 szkoła dla położnych

   Z kolei największym ośrodkiem edukacji w pobliżu Łeby, był oddalony o 65 km Słupsk. Opierając się na danych z 1882 roku, możemy wyszczególnić następujące szkoły w tym mieście (bez zawodowych):

- gimnazjum

- szkoła realna dla dziewcząt

- prywatna szkoła realna dla dziewcząt

- prywatna szkoła przygotowawcza (realna)

- cztery miejskie szkoły podstawowe 

- szkoła podstawowa społeczna (Freischule).

   Wracając jeszcze na chwilę do słupskiego gimnazjum chciałbym nadmienić, że była to szkoła o niezwykle wysokim poziomie nauczania i znakomitej kadrze pedagogicznej. Spośród 22 pracujących w niej nauczycieli, 6 posiadało naukowy tytuł doktora.*)

____________
*)
Wohnungs Anzeiger Stadt Stolp - Słupsk 1882



Szkolnictwo zawodowe


   Na koniec XIX wieku datują się początki szkolnictwa zawodowego w Łebie. Pomiędzy 1895 a 1914 rokiem, w mieście działała szkoła dla rybaków. Była ona prowadzona na wzór szkół rzemieślniczych, gdzie główny nacisk kładziono na praktyczną naukę zawodu. 

   Dzięki wsparciu finansowemu ze starostwa i zaangażowaniu się powiatowego ogniwa opieki społecznej, w 1921 roku uruchomiono kurs zawodowy dla dziewcząt. Z ramienia magistratu nadzór nad całością sprawowała miejska opiekunka młodzieży panna Lichtenstein. W ciągu półrocznej nauki zdobywano umiejętności szycia i robótek ręcznych. Dzięki temu przy narastającym bezrobociu, wiele panien mogło znaleźć pracę jako szwaczki. 

   W skutek rosnącego zapotrzebowania na wykwalifikowaną siłę roboczą do obsługi ruchu turystycznego, w 1934 roku uruchomiono szkołę gospodarstwa domowego dla młodzieży żeńskiej. Zajęcia
praktyczne odbywały się między innymi w restauracji Hermanna Pooschke przy Hindenburgstrasse (powojenna ,,Perełka", ul. Kościuszki 50).

 

Dziewczęta ze szkoły zawodowej odbywały praktyki w restauracji Hermanna Pooschke. Mieściła się ona w lewej i środkowej części tego budynku. Stan z 2017 r.
                                                                                                                                          Foto: Jarosław Gburczyk

    Oto fragmenty relacji Marthy Karst, nauczycielki w szkole zawodowej w Łebie, w latach 1935 - 39:

   ,,Z fotokopii wystawionego przeze mnie świadectwa uczęszczania do szkoły zawodowej wynika, że naukę w niej rozpoczęto 7 grudnia 1934 roku. Nie mogłam niestety dociec, kto trzy miesiące przede mną pełnił tam funkcję nauczyciela. Od Wielkanocy 1935 roku byłam jedyną nauczycielką na kierunku gospodarstwo domowe w szkole zawodowej w Łebie. 

   Kierownikiem szkoły, również dla chłopców, był pan rektor Mansolff. Moimi uczennicami były dziewczęta z Łeby, z Żarnowskiej i prawdopodobnie z okolicznych wsi. Uczęszczały one na trzyletnią naukę zawodu /.../. Wszystkie klasy uczęszczały na naukę jeden dzień w tygodniu przez 6 godzin. Plan lekcji wyglądał następująco:

Stopień niższy: 1 godzina wychowania obywatelskiego, 1 godzina nauki o zdrowiu i 4 godziny szycia ręcznego.

Stopień średni: 1 godzina wychowania obywatelskiego i 1 godzina pielęgnacji chorych i niemowląt. 4 godziny..?

Stopień wyższy: 1 godzina wychowania obywatelskiego, 1 godzina nauki o żywieniu i produktach spożywczych oraz 4 godziny gotowania plus nauka pozostałych czynności w gospodarstwie domowym, z obchodzeniem się z bielizną do prania włącznie.

Nauczanie stopnia niższego i średniego odbywało się w jednym z pomieszczeń na parterze szkoły podstawowej (Kościuszki 92 - dop. autora)"*.
____________
* Bund der Lebaer - Buergerbrief nr.17


Rok 1938. Dziewczęta jednego rocznika Szkoły Zawodowej w Łebie pozują do pamiątkowej fotografii. W tle hala sportowa (obecnie kino). 
                                                                                                                                             (arch: Petra Zanke)



   Chciałbym zwrócić uwagę na powtarzające się we wszystkich rocznikach wychowanie obywatelskie. W czasach narodowego socjalizmu kładziono duży nacisk na propagandę systemu w szkołach i jak widać, znaleziono na to nawet jedną godzinę tygodniowo w szkole zawodowej. 

   Pomieszczenia szkoły dla chłopców mieściły się na piętrze hali sportowej, którą wybudowano w 1929 roku. Obecnie w tym budynku mieści się kino, a klasy zaadaptowano dla potrzeb operatora. Szkoła kształciła w zawodach rzemieślniczych i podobnie jak u dziewcząt, zajęcia odbywały się raz w tygodniu. W pozostałe dni uczniowie zdobywali szlify pod okiem swoich majstrów w ich zakładach
. Szkoła korzystała z miejscowej kadry nauczycielskiej i jednego nauczyciela przedmiotów zawodowych, który w dniach nauki przyjeżdżał z Lęborka.

   Zaszczepianie dzieciom i młodzieży idei narodowosocjalistycznej odbywało się nie tylko w szkole. Już w roku 1922 powołano do życia młodzieżową przybudówkę partii, pod nazwą ,,Związek Młodzieży NSDAP" (Jugendbund der NSDAP). W zasadzie do przejęcia władzy przez Hitlera w 1933 roku, znaczenie tej organizacji było marginalne. W pierwszym roku rządów narodowego socjalizmu (1933 r.) liczba członków ,,Hitlerjugend", bo tak ostatecznie nazwano organizację, wzrosła do 2,3 miliona z około 100 tys. rok wcześniej.

   W dalszym ciągu była to dobrowolna i umundurowana organizacja paramilitarna,
mająca za cel wychowanie młodzieży w duchu narodowego socjalizmu i kultu wodza. Obowiązek przynależności do HJ wprowadzono 20 kwietnia 1939 roku, nawiasem mówiąc, w dniu 50. urodzin Hitlera.  

   Po tym czasie niemalże wszystkie aryjskie dzieci i młodzież od 10. do 18. roku życia, będące obywatelami Rzeszy, należały do organizacji. Wyjątkiem były osoby z rodzin uwięzionych przeciwników politycznych, kalekie i psychicznie chore. Uchylanie się od tego obowiązku było karane. O powszechności tej organizacji najdobitniej świadczy statystyka, która mówi, że w okresie władzy Hitlera, 98 proc. dzieci i młodzieży przeszło przez HJ.  

   Młodsza formacja HJ, zwana Jungvolk i młodszych dziewcząt - Jungmädel, liczyła w Łebie około 120 członków. Raz w tygodniu zbierali się w szkole na zbiórkach, a od czasu do czasu uczestniczyli w grach terenowych. Owe zajęcia w terenie polegały najczęściej na zabawie w ,,wojnę". Grupa starszej młodzieży (od 14. roku życia) miała podobną liczebność i bardziej zaawansowany program szkoleń o stricte paramilitarnym charakterze. Między innymi brali udział w zajęciach szkoły szybowcowej na wydmach ruchomych.




Szkoły w okolicy


   Staraniem pastora Bechtholda z Łeby, w Żarnowskiej powstała pierwsza szkoła, w której nauczycielem został niejaki Witt. Pastor w swoich zabiegach poruszył nawet sfery rządowe, aby dojść do zamierzonego celu. Od nowego roku szkolnego 1843, dzieci z tej miejscowości nie musiały więcej pokonywać kilku kilometrów do Łeby, co z pewnością wyszło im tylko na dobre.

   Przez 23 lata nauka odbywała się w pomieszczeniach zastępczych, gdyż budynek szkoły o powierzchni użytkowej ok. 180 m², został wybudowany dopiero w 1866 roku. Od nowego roku szkolnego 1881 r. nauczanie prowadziło dwóch nauczycieli - 39-letni Friedrich Jancikowsky i 20-letni Ernst Hoepner. Liczba uczniów wynosiła 130.

   Szkoła ta działała nieprzerwanie do reformy oświatowej z I połowy lat siedemdziesiątych XX wieku, kiedy likwidowano małe wiejskie szkoły, a w ich miejsce utworzono zbiorcze szkoły gminne. 


Budynek po dawnej szkole w Żarnowskiej nie służy już celom edukacyjnym. Zaniedbany obiekt sprawia wrażenie nieużytkowanego.
                                                                                                                                  Foto: Jarosław Gburczyk
  

Taki sam los spotkał szkołę w Nowęcinie, skąd dzieci dowożono transportem Państwowego Gospodarstwa Rolnego do Łeby. Przez wiele lat podróże z tej miejscowości do szkoły odbywały się w dość oryginalnych warunkach. Siłą napędową był zwyczajny traktor ciągnący obudowaną przyczepę, przystosowaną do przewozu osób. Nikt nie wyrażał się inaczej o tym omnibusie, jak adekwatnym określeniem ,,buda".

   Nie dało się ustalić, kiedy została uruchomiona szkoła w Nowęcinie. Pierwszym nauczycielem znanym z nazwiska był Schadowske, którego żona zmarła w 1751 roku jako wdowa. Natomiast nauczycielem, o którym wiadomo już więcej, był Michael Rethke. Rozpoczął on pracę w 1757 roku i pełnił swoją funkcję do śmierci w 1788 roku. Potem właściciel majątku i jednocześnie patron szkoły odmawiał obsadzenia tego stanowiska, za co został upomniany przez rząd.

   Kolejnym nauczycielem w latach 1795-97 był Christian Dodt, któremu śmierć w wieku 50 lat przerwała karierę. Przez pięć lat był wakat i prawdopodobnie szkoła była nieczynna. Dopiero przybycie niepełnosprawnego Hansa Georga Polterocka, pozwoliło na jej ponowne uruchomienie. 

   Niestety i on zmarł w służbie w roku 1809. Jego następcą został stróż leśny Kusbab, a od 1813 roku nauczania podjął się kowal z Darżewa Friedrich Burandt. Wszystko wskazuje na to, że posada nauczyciela w Nowęcinie nie była satysfakcjonująca, najpewniej z uwagi na trudności stwarzane przez właściciela majątku.

   Wątek o stwarzaniu trudności przez dziedziców Nowęcina występuje u kilku autorów. Dłużej, bo całe 14 lat zagrzał tu miejsce Johan Mueller, zawodowy nauczyciel, który zakończył nowęcińską przygodę w 1833 roku. Do 1884 roku było jeszcze 4 nauczycieli i około... 41 lat przerw w nauczaniu *. 


Styczeń 2010. W lewej części tego budynku mieściła się jednoizbowa szkoła elementarna w Nowęcinie, natomiast w prawej znajdowało się mieszkanie nauczyciela. Od lat 70. w dawnych pomieszczeniach szkolnych funkcjonuje letnie schronisko młodzieżowe. Po prawej stronie fotogradfii widoczny zarys pałacu w Nowęcinie.
                                                                                                                                    Foto: Jarosław Gburczyk 


   W pobliskim Cecenowie, które było dziedzicznym majątkiem ziemskim, absolutnie pewna wzmianka o szkole pochodzi z 1705 roku. Przeprowadzona w tymże roku wizytacja kościelna w sporządzonym protokole stwierdziła, że niejaki Paul Sylvester, z zawodu tkacz, od 1667 roku pełnił funkcję zakrystiana i nauczyciela w Cecenowie. Nauczanie odbywało się u niego w domu, który dzierżawił od majątku.

   W okresie wizytacji do cecenowskiej szkoły było zapisanych 80 dzieci, które pobierały naukę jedynie w miesiącach zimowych. Szkoła uzyskała osobny budynek dopiero w 1846 roku. W 1932 roku była to placówka z 97 uczniami, uczącymi się w trzech oddziałach (klasach). Kadra pedagogiczna liczyła 3 nauczycieli.
____________
* opracowano na podstawie "Lebaer Pfarrnachrichten" czerwiec 1934



Ostseeschulheim


   8 sierpnia 1930 r. wielkim wydarzeniem w mieście było oddanie do użytku pięknego, piętrowego ośrodka szkolnego ,,Ostseeschulheim" (w dosłownym tłumaczeniu "Bałtycki Dom Szkolny"). Twórcą projektu architektonicznego był inżynier dyplomowany Willy Koch z Lęborka. Budynek zlokalizowano ok. 250 metrów na zachód od obecnego hotelu ,,Neptun" przy ulicy Leśnej. Niestety nie zachował się do naszych czasów. W dniu 10 marca 1945 r. około drugiej w nocy został podpalony przez wycofujących się żołnierzy niemieckich, z uwagi na składowaną tam amunicję. Po wojnie na tym miejscu wybudowano niewielki ośrodek wypoczynkowy. 


 Bałtycki Dom Szkolny przy ulicy Leśnej, na widokówce z końca lat 30. Jego pierwszym kierownikiem (do 1937 r.) był emerytowany nauczyciel z Łeby, Kurt Panten.


Widok domu od północnego zachodu. Budynek ten posiadał konstrukcję drewnianą szkieletową, obłożoną obustronnie płytami wiórowo-cementowymi pokrytymi tynkiem. Również ściany działowe wykonano w tej technologii.
 

Po wojnie, na terenie dawnego "Ostseeschulheimu" wybudowano ośrodek wczasowy. Widoczne w centrum fotografii schody, to pozostałość po dziedzińcu. Stan z roku 2006. 
                                                                                                                                       Foto: Karol Trylewicz
  

Fotografia lotnicza z 1937 roku, przedstawia położenie Ośrodka Szkolnego i inych obiektów w rejonie dzisiejszej plaży A. Polskie napisy zostały dodane przez autora opracowania.


   Głównym celem tej instytucji było prowadzenie działalności, którą współcześnie nazywamy ,,zieloną szkołą", dlatego na parterze znajdowały się cztery wyposażone klasy. Dodatkowo służyła ona jako miejsce szkoleń, konferencji i urlopów dla nauczycieli. Obiekt wybudowano w kształcie podkowy otwartej na południowy wschód. Jednorazowo mieściły się w nim 142 osoby, zakwaterowane w 6 salach wieloosobowych.

   Ośrodek prowadził działalność całoroczną i był wyposażony w ogrzewanie, kuchnię, gabinet lekarski i izolatkę. Wewnętrzne podwórze było wyłożone cegłą klinkierową, skąd prowadziła dróżka na zadaszony taras na wydmie, z którego rozpościerała się szeroka panorama Bałtyku. Nauczyciel Fritz Raeck tak wspomina swój pobyt w latach 30. w ośrodku:

,,Wszystkie pomieszczenia cieszą harmonią formy i kolorów, a swoim wystrojem mają znaczący wpływ na procesy wychowawcze. Pokoje noszą nazwy wschodnioniemieckich miast... Możliwości, które stwarza ośrodek w celach wychowawczych i procesie nauczania poprzez wędrówki na wydmy, do ruin ,,Starej Łeby", czy do martwego lasu, są do pozazdroszczenia..."*)

____________
*) Cyt: "Heimatbuch Kreis Lauenburg / Pom." - praca zbiorowa -  Gummersbach 1967, strona 523

 

                      Rok 1937. Słuchaczki seminarium dla nauczycieli w czasie pobytu w ośrodku.  




Z galerii na I piętrze ośrodka można było podziwiać widoki zachodzącego słońca

W ładną pogodę zajęcia dydaktyczne często prowadzono na plaży. Tam również spędzano czas wolny. Fotografie z 1937 r.

   Po raz kolejny szkoła miejska borykała się z problemami lokalowymi. Liczba uczniów ciągle wzrastała, a do dyspozycji była tylko stara szkoła sprzed 150 lat. Jej kierownikiem był Ernst Mausolff (od 1928 r.). Dlatego postanowiono w tym celu wykorzystać część ośrodka i umieszczono w nim dwie klasy.

   Dotychczasowa szkoła przy głównej ulicy posiadała tylko 3 izby lekcyjne. Wszystkie mieściły się na parterze. Dwie z oknami na ulicę i jedna z widokiem na podwórze. Na piętrze znajdował się pokój nauczycielski, w którym mieściła się też biblioteka. Jednocześnie pełniła ona funkcję biblioteki publicznej dla mieszkańców. Jej prowadzącym był nauczyciel Völz.

   W roku 1931, oprócz kierownika Mausolffa, kadra nauczycielska liczyła 5 osób. Były to panny Hogenfeld i Heidke oraz panowie Lehmann, Steinert i Völz. W każdej izbie znajdował się piec kaflowy do ogrzewania i dwuosobowe, drewniane ławki ze skośnymi blatami, przeznaczone dla uczniów. 

   Nauczyciel Paul Völz, oprócz pracy w szkole, był kierownikiem miejskiego chóru męskiego "Concordia" oraz organistą i kantorem w miejscowym kościele. W związku z działalnością kościelną, w drugiej połowie lat 30. dostał on polecenie służbowe zrezygnowania z pełnionych tam funkcji, gdyż nie "godziło" to z wykonywaniem pracy nauczyciela. Podtekst tych działań miał charakter polityczny, gdyż Völz mimo przynależności do NSDAP, był znany ze swej niechęci do nazizmu. Zamiast rezygnacji z funkcji kościelnych, nauczyciel zastosował oryginalny, jak i odważny fortel. 

   Otóż pewnego dnia przyszedł on do szkoły w umundurowaniu członka SA, chociaż do organizacji nigdy nie należał i przez cały dzień tak prowadził zajęcia. Plotka gminna szybko się rozniosła i od tego czasu miał on już spokój, godząc posadę nauczyciela, z działalnością w kościele. Tym bardziej, że użył tej sztuczki wielokrotnie. Paul Völz mieszkał w pięknym, do dzisiaj zachowanym domu wielorodzinnym, na rogu ulic Nadmorskiej i Sportowej.
 
   Max Rademske relacjonuje, że w czasie wojny w pomieszczeniach strychu szkolnego, były przechowywane materace należące do armii i dzieci, zwłaszcza chłopcy, wykorzystywali je do budowy różnych ,,zamków", szop, bunkrów, kryjówek i innych obiektów nietrwałych. Często odbywało się to kosztem lekcji i wtedy nauczyciele, a zwłaszcza panna Eva Heidke (1902-1974) wymierzali im karę. Katalog kar szkolnych nie był zbyt urozmaicony i zazwyczaj dostawało się liniałem ,,po łapach". Mój rozmówca z uśmiechem na ustach wspominał, że było to jego ulubione miejsce zabaw z kolegami, a nauczycielka w przypływie bezsilności załamywała ręce.

 

Lata trzydzieste. Paul Völz - nauczyciel Szkoły Miejskiej w Łebie  z córką na molo. Po wkroczeniu Rosjan do Łeby w 1945 roku, Völz został aresztowany i przetransportowany w okolice Gdańska, gdzie pracował przy oporządzaniu bydła. Po kilku miesiącach zmarł. 
                                                                                                                                      (arch: Petra Zanke)
   

Rok olimpijski 1936. Młodzież z Bałtyckiego Domu Szkolnego wybudowała na plaży piaskową makietę stadionu olimpijskiego w Berlinie. W głębi, na terenie ośrodka powiewa flaga olimpijska.
                        


    Trudno powiedzieć precyzyjnie, kiedy uruchomiono schronisko młodzieżowe w Łebie. Bez wątpienia działało ono w latach 30. i I połowie lat 40. Czy istaniało już wcześniej? Brak na to twardych dowodów. Jego rolą było, podobnie jak we współczesnych schroniskach, tanie noclegowanie młodzieży szkolnej w czasie wakacji lub wycieczek. Obiekt ten znajdował się po lewej stronie ul. Leśnej, niespełna 200 m od skrzyżowania z ul. Nadmorską w kierunku morza. Na miejscu dawnego schroniska obecnie stoi budynek o innym przeznaczeniu.


Schronisko młodzieżowe w Łebie położone było przy alejce prowadzącej do morza, będącej przedłużeniem obecnej ul Woj. Polskiego 


____________
W rozdziale o szkole wykorzystano publikację O. Jagnowa z "Heimatbuch Kreis Lauenburg" 1967



                                                             Copyright © 2007-2015 by Jarosław Gburczyk 
                                                                     Prawa autorskie zastrzeżone
 

 
 
  7 odwiedzający (22 wejścia) dzisiaj.  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja