Historia Łeby
  Dwudziestolecie międzywojenne - cz. I
 

 



Dwudziestolecie międzywojenne - cz. I
 
 

Powiat lęborski w okresie kryzysu i hiperiflacji 
Statystyki w dwudziestoleciu
Hitler u władzy
Represje i wypoczynek
Mosty
Wodociągi i kanalizacja
Tragedia rybaków
Katastrofa samolotu
Zbyt polskie...




Powiat lęborski w okresie kryzysu i hiperiflacji

 

   Początkowy okres po pierwszej wojnie św. jest naznaczony inflacją i załamaniem gospodarczym. Jedną z przyczyn były ogromne koszty wojny i reparacje wojenne, które mocą Traktatu Wersalskiego Niemcy były zmuszone płacić. Sam dokument traktatowy ściśle nie określał wysokości sum i okresu płatności. Dopiero Komisja Odszkodowań, która zakończyła pracę w maju 1921 roku nałożyła na Niemcy gigantyczną, zupełnie nierealną kontrybucję - 132 mld marek w złocie.

   Dzięki późniejszym renegocjacjom kwota ta został znacznie obniżona (plan Younga oraz Konferencja w Lozannie). Ostatniej płatności na rzecz Francji - 70 mln euro odsetek - Niemcy dokonały 3 października 2010 roku. Tym samym 92 lata po ustaniu działań I wojny św., proces reparacji został zakończony. 

   Powiat lęborski, niegdyś z kwitnącym przemysłem zapałczanym, włókienniczym, drzewnym, rolno-spożywczym, materiałów budowlanych i budowy maszyn, po I wojnie św. znalazł się na szarym końcu gospodarczej mapy rejencji koszalińskiej. Dotychczasowe tradycyjne rynki zaopatrzenia i zbytu na obszarze dawnego zaboru pruskiego, zostały przegrodzone szlabanami granicznymi z obustronnymi cłami zaporowymi, jako elementem wywierania nacisku ekonomicznego na kraj sąsiada. Dla pełni obrazu dodam, że wzajemne, polsko-niemieckie cła zaporowe zostały zniesione dopiero w I połowie lat 30. 

   Wcześniejsze ścisłe związki ekonomiczne z tymi rejonami doprowadziły do ograniczenia możliwości gospodarczych i współpracy. Ustały dostawy pszenicy, jęczmienia i lnu. Przedsiębiorstwa bazujące na tych surowcach znacznie ograniczyły działalność, do zawieszenia produkcji włącznie. Taki los spotkał m.in. lęborską roszarnię z 300 pracownikami. 

   Zjawisko nadprodukcji w innych branżach można było pohamować tylko jej ograniczeniem. Kolejne zakłady zmniejszały produkcję i zwalniały robotników. Inne, niemające wystarczającej siły przebicia na rynkach wewnętrznych i możliwości eksportowych, plajtowały. Spośród nich możemy wymienić: fabrykę zapałek z 450 pracownikami, cegielnię ze 100  robotnikami, fabrykę maszyn, gdzie również 100 robotników poszło na bruk i wiele mniejszych zakładów, również poza Lęborkiem. Bezrobocie przybrało charakter strukturalny i utrzymywało się na wysokim poziomie do połowy lat trzydziestych.

   Chciałbym powiedzieć parę słów o wspomnianej fabryce zapałek. Jej pełna nazwa brzmiała: Deutsche Zündholzfabrik AG Lauenburg / Pommern (Niemiecka Fabryka Zapałek S.A. Lębork na Pomorzu). Została ona założona przez Hermanna Priestera w 1892 roku i w szybkim czasie osiągnęła szczyt swoich możliwości produkcyjnych. W najlepszych latach wytwarzano tam pół miliona pudełek dziennie. Daje to 30 milionów pojedynczych zapałek. 

 

 


Fotografie prasowe z roku 1911, przedstawiające produkcję zapałek w lęborskiej fabryce.


   Surowcem do produkcji była sprowadzana z Rosji grubizna osinowa, w ilości 7 tys. metrów sześciennych rocznie. Ze społecznego punktu widzenia najważniejsze były miejsca pracy, których liczba wynosiła 450, a okresowo dochodziła do 500. 

   Po I wojnie św. fabrykę dosięgnął kryzys i wyostrzył się w 1920 roku, kiedy sprzedaż zmalała na tyle, że nie była w stanie zrównoważyć produkcji. Zakład działał jeszcze przez trzy lata, dokonując cyklicznych redukcji załogi i ostatecznie w 1923 roku uległ likwidacji. W okresie międzywojennym na terenie byłych zakładów zapałczanych powstało przedsiębiorstwo branży maszynowej.  

   Zakłady Priestera były pierwszą fabryką zapałek w Niemczech, która podjęła produkcję tzw. bezpiecznych zapałek bez dodatku niezwykle łatwopalnego, a przy tym silnie trującego białego fosforu. Zakład był zlokalizowany przy szosie wylotowej na Bytów przy obecnej ul. Bolesława Krzywoustego i posiadał własną bocznicę kolejową. 

   W okresie PRL-u na terenie dawnej fabryki zapałek działało przedsiębiorstwo państwowe, wytwarzające aparaturę rozdzielczą ZWAR - w tym okresie jeden z największych pracodawców w Lęborku.

 

Fabryka zapałek Hermanna Priestera w Lęborku. Ilustracja jest fragmentem widokówki z przełomu XIX i XX wieku.


 


Obok fabryki zapałek znajdował się strzeżony przejazd kolejowy. W pierwszych latach XXI wieku został on zlikwidowany, a w tym miejscu zbudowano tunel drogowy.



   Inflacja i hiperinflacja w latach 1920-23 sprawiły, że pod koniec tego okresu wartość jednej marki wyrażano odpowiednikiem 1000 miliardów, a w listopadzie 1923 roku za jednego dolara  płacono 4200 miliardów marek. Doszło już do tego, że idąc na targ z koszykiem pieniędzy, wracało się z kilkoma jajami jako równowartością. Zastój w handlu, produkcji, budownictwie i obrocie nieruchomościami był spowodowany nieopłacalnością.

   Przykładowo za pieniądze ze sprzedanego dzisiaj domu, po kilku tygodniach można było kupić co najwyżej firanki do kuchni. Inflacja galopowała w  końcowym okresie z prędkością 32.400 proc. miesięcznie, czyli pieniądze leżące w portfelu dzisiaj, na drugi dzień  miały dziesięciokrotnie mniejszą siłę nabywczą. 

   Bank emisyjny nie był w stanie zapewnić wystarczającej podaży pieniądza na rynek, więc zlecił drukowanie banknotów 33 drukarniom, które zaopatrywały się w papier w 12 fabrykach. Nie trzeba dodawać, że różniły się one od siebie i stwarzały pole dla nieuczciwości. Dzienna produkcja na początku lutego 1923 roku wynosiła nominalnie 35 miliardów marek, by z końcem tego miesiąca wzrosnąć do 75 mld. Latem tegoż roku, produkcja banknotów wynosiła 2 miliony sztuk dziennie.
Ciekawostką jest, że dla oszczędności czasu i kosztów wytwarzania, niektóre banknoty drukowano tylko z jednej strony.

   Poniżej przedstawiam rozwój hiperinflacji w Niemczech, na przykładzie ceny biletu kolejowego 2 klasy na trasie Łeba-Lębork:

- 01.05.1907 - 1,35 Mk

- 01.04.1918 - 1,71 Mk

- 01.11.1922 - 67,50 Mk

- 01.07.1923 - 12 000 Mk

- 01.11.1923 - 50 490 000 000 Mk

- 20.11.1923 - 2 970 000 000 000 Mk (koniec hiperinflacji)

- 21.11.1923 - 2,97 Rentenmark (wymiana pieniądza)

- 01.12.1923 - 1,98 Rentenmark



  
List zwykły wsłany z Łeby 3 września 1923 r. w kopercie Domu Kuracyjnego. Porto wynosiło 80 tys. marek.

       Banknot z okresu hiperinflacji o nominale 50 miliardów marek. Wszedł on do obiegu 26 października 1923 r.

   Sytuację opanowano w listopadzie 1923 roku
przez wprowadzenie reformy walutowej, w której stare pieniądze wymieniono w stosunku jeden do jednego biliona (bilion=12 zer po jedynce). Jej inicjatorem był nowy kanclerz Gustav Stresemann, który przejściowo wprowadził tzw. Rentenmark, zamienioną w sierpniu 1924 r. na markę rzeszy (Reichmark).

   Po uporządkowaniu rynku bankowego i zdławieniu inflacji, wielu ludziom nie opłacało się wymieniać pieniędzy inflacyjnych na nowe, zwłaszcza tych posiadających niższe nominały, dlatego używano ich do rozpałki w piecach lub dawano dzieciom do zabawy. Worek starych pieniędzy często miał mniejszą wartość niż worek drewna opałowego albo węgla. 

                                Palenie w piecu bezwartościowymi banknotami po zdławieniu inflacji. 
                                                                                                                (źródło: Wikipedia)




Statystyki w dwudziestoleciu


   We wcześniejszych rozdziałach pisałem o znacznym i odwiecznym deficycie mężczyzn, w stosunku do kobiet zamieszkałych w gminie Łeba. Ten stan permanentnej różnicy dotrwał do XX wieku, o czym świadczą chociażby wyniki ze spisu ludności w dniu 8 grudnia 1919 roku. Według stanu na ten dzień w gminie zamieszkiwało 2125 osób, w tym 999 mężczyzn i 1126 kobiet. Z podanych liczb wynika jasno, że kobiet było o 12,6 proc. więcej. Wykazana nadwyżka była przyczyną samotności wielu panien i wdów, nie pozwalając im na założenie rodziny. 

   Popatrzmy na niektóre dane statystyczne ze spisu ludności, przeprowadzonego 16 czerwca 1925 roku, a opublikowane dopiero 7 lat później. Gmina Miejska Łeba liczyła wówczas 5040 hektarów powierzchni, wliczając w to należące do niej Żarnowską, Stilo i Steknicę. 14 proc. powierzchni gminy zajmowały lasy (709 ha), z których oprócz niewielkich ilości drewna użytkowego, uzyskiwano ok. 445 metrów sześciennych drewna opałowego rocznie. Obecnie gmina Łeba liczy 1480 ha powierzchni, z czego lasy stanowią 46 proc. (2006 r.). 


 
Ludność pow. lęborskiego z podziałem na wyznania.
Rok Liczba mieszkańców Ewangelicy Katolicy Inni Chrześcijanie Żydzi
1890 43 517 39 303 3790  (8,71%) ? 393
1900 45 986 41 261 4330  (9,42%) ? ?
1910 52 851 46 701 5697  (10,3%) ? ?
1925 62 115 56 157 5401  (8,69%) 110 343
1933 62 434 56 320 5654  (9,05%) 30 283
1939 62 287 55 408 5462  (8,77%) 526 115
zestawienie własne na podstawie: dr Michael Rademacher - "Deutsche Verwaltungsgeschichte 1871-1990"


     
 
   W roku 1925 na terenie Gminy Miejskiej Łeba mieszkały 2332 osoby, w tym:
 
- kobiety - 1208 (51,8 %)

- mężczyźni - 1124 (48,2 %)

- ewangelicy - 2244 (96,2 %)

- katolicy - 15 (0,6 %)

- żydzi - 5 (0,2 %)

- ateiści i brak danych - 68

Inne dane:

- liczba gospodarstw domowych - 557

- liczba domów mieszkalnych - 320

- średnia liczba osób w gospodarstwie domowym - 4,2

- średnia liczba osób w domu mieszkalnym - 7,3

- gęstość zaludnienia gminy - 46,4 os./km2  *)

Odliczając 700 osób z terenu gminy, samo miasto liczyło około 1630 mieszkańców.
 
   Do miasta przyjechało 638 turystów (na podstawie sprzedanych kart kuracyjnych, współcześnie nazywanych taksą klimatyczną). Rok 1925 był pierwszym rokiem wzrostu w turystyce po I wojnie św. i okresie załamania gospodarczego. Wcześniej, w latach 1923 i 1924 do Łeby przyjechało odpowiednio 365 i 331 gości letniskowych. 

   Chciałbym przypomnieć, że w omawianym okresie największą liczbę turystów zanotowano w 1913 roku, kiedy miasto odwiedziło 1015 gości na pobyt ponad 3 doby. Porównywalną frekwencję osiągnięto dopiero w 1928 roku, w którym to przyjechało 1255 turystów. 

   Przedstawione liczby wyglądają blado w zestawieniu z danymi współczesnymi, kiedy miarą sezonu są setki tysięcy turystów odwiedzających Łebę. Dawniejsze pobyty w kąpieliskach trwały z zasady kilka tygodni, a w wielu przypadkach całe lato. Weekendowymi wypadami nad morze mało kto zawracał sobie wówczas głowę.

   Tytułem ciekawostki chciałbym dodać, że według "Księgi adresowej Lęborka, Łeby i powiatu" z 1929 roku, najliczniejszym klanem w miasteczku była rodzina Dreyer. W tym okresie jej członkowie tworzyli 12 gospodarstw domowych. Pierwsze wzmianki o tym nazwisku w Łebie pochodzą z 1663 roku, a dotyczą Stencla Dreyera, który był zamieszany w kradzież butów na szkodę miejscowego kupca.




Widokówka z dwudziestolecia międzywojennego przedstawia skrzyżowanie dzisiejszych ulic Kościuszki, Abrahama i Nad ujściem. Po prawej hotel i restauracja Konrada Möllera.

   Głównym źródłem utrzymania łebian było w dalszym ciągu rybołówstwo. Bezpośrednio na morzu pracował co 22 mieszkaniec. Jedno miejsce pracy na morzu, tworzyło kilka miejsc pracy w przetwórstwie, wędzarnictwie, sieciarstwie, szkutnictwie, administracji portowej, transporcie, wytwarzaniu skrzynek i lodu, obrocie handlowym itp.

   W 1936 roku Gmina Miejska Łeba liczyła 2552 mieszkańców. Poniżej kilka statystyk z tego roku, dotyczących gospodarki rybackiej.

   szyprowie - 49
+ szyprowie dwuzawodowi - 1

   rybacy (pracownicy) - 53
+ rybacy (pracownicy) dwuzawodowi - 12

   kutry - 54

   łodzie - 9

   wędzarnie - 11 **)

   Armatorami części kutrów w Łebie byli właściciele wędzarń, którzy oprócz dodatkowych dochodów, zapewniali sobie dostawy ryb. Poza tym, niektóre jednostki posiadały dwóch lub trzech współwłaścicieli, najczęściej wspólnie wypływających na połów. Rybacy wychodzili w morze przez cały tydzień chyba, że nie pozwalała na to pogoda. Dniem wolnym tradycyjnie była niedziela, więc od soboty popołudnia nie wychodzono już w morze.

   Organ państwowy, który sprawował nadzór na rybołówstwem morskim w Łebie, miał siedzibę w Ustce. Jego zadania przypominały zakres działalności współczesnego inspektoratu rybołówstwa morskiego.
Urząd ten posiadał w swojej dyspozycji kuter motorowo-żaglowy.
____________
*) Gemeindelexikon für den Freistaat Preussen, Band 4: Provinz Pommern - Berlin 1932
**) H. Koops: Heimatbuch Kreis Lauenburg/Pom. 1967 


   Dwuzawodowość rybaków wiązała się na ogół z ich pracą na roli w gospodarstwach rodzinnych. Niestety nie posiadam danych o liczbie rybaków pracujących na łebskich łodziach i kutrach, a pochodzących spoza gminy. Proszę zwrócić uwagę na dużą liczbę wędzarń w mieście. Łeba przez pewien okres, do 1936 roku, była niekwestionowanym liderem na skalę całych Niemiec w połowach i przerobie szprota. Stąd większość zakładów specjalizowała się w ich wędzeniu. Załamanie tego trendu nastąpiło w 1937 roku, od którego notowano już tylko śladowe ilości połowów tej ryby. Więcej na temat czołowej pozycji Łeby w połowach i przetwórstwie szprota, w rozdziale "Dwudziestolecie międzywojenne - cz. II", podrozdział "Szproty". 

Ilość ryb złowionych przez miejscowych rybaków w 1938 roku z podziałem na gatunki

Gatunek Połowy w kg
Ryby flądrowate 823 460
Dorsz 408 905
Sledź 37 298
Łosoś 1987
Węgorz 1091
Szprot 899
Inne 389
Razem 1 274 029

  Dane na podstawie "Der Kreis Lauenburg/Pom" - Gummersbach 1971 - praca zbiorowa

    Do tej pory poświęciłem niewiele miejsca zagadnieniom rolnym, dlatego chciałbym przedstawić statystyki z lat 1908 i 1927, obrazujące strukturę hodowlaną i agrarno-leśną w powiecie lęborskim.

   Pogłowie zwierząt gospodarskich w powiecie lęborskim ze stanem na dzień 1 grudnia 1908 roku. Dane te pochodzą ze spisu rolnego, przeprowadzonego na terenie powiatu:

konie - 7250 szt.

bydło rogate - 27 353

owce - 19 101

świnie - 37 707

kozy - 2051

gęsi - 15 899

kaczki - 7625

kury - 90 610

indyki - 1452

ule - 3699**)


Powierzchnia powiatu w 1927 roku wynosiła 128 843 ha
, w tym lasy zajmowały 35 124 ha (27,26 proc.). Podział gruntów wyglądał następująco:

majątki - 78 071 ha      (60,59 proc.)

wsie -      43 316 ha      (33,62 proc.)

miasta -    7 452 ha         (5,78 proc.)

Poniższe zestawienie wyszczególnia rośliny uprawne i zajmowany przez nie areał (dane w hektarach):

żyto ozime – 16 477

żyto jare – 536

kartofle – 10 766

owies – 10 865

koniczyna – 4661

brukiew – 2907

jęczmień jary – 1964

jęczmień ozimy – 229

saradela – 1334

pszenica ozima – 1241

pszenica jara – 47

wsiewki i poplony – 840

łubin – 736

mieszanka owies/jęczmień – 651

wyka – 355

buraki pastewne – 326

buraki cukrowe – 26

inne buraki – 2

groch i fasola – 156

trawy nasienne – 122

sporek polny – 59 (obecnie nieuprawiany, traktowany jako chwast)

lucerna – 56

marchew – 55

gryka – 29

rzepak – 12

len – 11

kapusta biała – 10

inne kapustne – 4

kukurydza – 5 
   
   W strukturze leśnej dominowała sosna - 80 proc., następnie jodła - 5 proc. i 15 proc. lasów liściastych. Gatunkami liściastymi dominującymi były: dąb, buk i brzoza***).
____________
 *) Gemeindelexikon für den Freistaat Preussen, Band 4: Provinz Pommern - Berlin 1932

**) Lauenburge Illustrieter Kalender für das Jahr 1910
***) H. Koops: Heimatbuch Kreis Lauenburg/Pom. 1967 
 

 

 

Po I wojnie św. powiat lęborski liczył 1288,43 km² i sięgał we wschodniej części do Białogóry i Bożegopola. Współcześnie powierzchnia powiatu wynosi 706,99 km² (ciemniejszy odcień na mapce).

Obszar zamieszkiwany przez Kaszubów w latach 1918-1939. / rys. Marek Kwidziński na podstawie pracy prof. J. Borzyszkowskiego. Zródło: www.gazetakaszubska.pl

 

Koniec lat 30. Niemiecko-polskie przejście graniczne w okolicy Bożegopola Wielkiego, w powiecie lęborskim. Widoczna na zdjęciu grupa umundurowanych dzieci, to członkowie organizacji Jungvolk - młodszej formacji Hitlerjugend - w trakcie "zajęć granicznych". Uniesiony szlaban służył do obsługi ruchu pieszego, natomiast ruch kołowy odbywał się przez szłaban umieszczony po prawej stronie.



Hitler u władzy


  Dojście Hitlera do władzy w dniu 30 stycznia 1933 roku, było poprzedzone kilkoma kampaniami wyborczymi na różnym szczeblu. Prowadzono je najczęściej w sposób agresywny, z wykorzystaniem całej machiny propagandowej i paramilitarnej partii NSDAP, haseł populistycznych, antysemickich i antykapitalistycznych, lecz nie proletariackich. Zła sytuacja ekonomiczna Niemiec po okresie wielkiej inflacji spowodowała, że 6,6 proc. wyborców w maju 1924 roku zaufało ugrupowaniom nacjonalistycznym, w tym narodowosocjalistycznemu. 

   Wtedy po raz pierwszy ,,brunatni” zasiedli w ławach niemieckiego parlamentu - Reichstagu, uzyskując wraz z dwiema pozostałymi partiami ze wspólnej listy 32 mandaty. Krótko potem przywódcę zaczęto oficjalnie nazywać Führerem i wprowadzono pozdrowienie przez wyciągnięcie prawej ręki. W maju 1928 roku, w kolejnych wyborach do Reichstagu partia spod znaku swastyki wystartowała samodzielnie i z 2,6-procentowym poparciem uzyskała w parlamencie zaledwie 12 mandatów.

   Koniec lat 20. i początek 30. był okresem wielkiego światowego kryzysu ekonomicznego. Spowodowało to pogorszenie sytuacji gospodarczej Niemiec i utratę zaufania do tradycyjnych partii, dotychczas trzymających stery rządów. Była to woda na młyn Hitlera. W ciągu zaledwie 5 lat od 1925 roku, szeregi jego partii wzrosły z 27 tys. do 130 tys. członków. Pierwsza w powiecie komórka partyjna powstała w 1928 roku w Lęborku. 


   Przeprowadzone w latach 1929/30 wybory komunalne i do Landtagów pokazały wzrost jej znaczenia. W powiecie lęborskim naziści uzyskali ponad 8,5 tys. głosów i stali się znaczącą siłą polityczną na arenie lokalnej. Przed następnymi wyborami do rad powiatowych w 1932 roku, w ramach kampanii Hitler odwiedził Lębork (5 kwietnia), co z pewnością wpłynęło na ostateczny wynik. NSDAP uzyskała absolutną większość w lęborskim. Ciężkie położenie gospodarcze tego regionu, brak wyraźnego rządowego planu służącego poprawie sytuacji i obietnice Führera, doprowadziły do zwycięstwa jego partii. 

   Hitler już wiedział, że jego partia zwyżkuje. Szeregi członków rozrosły się do 850 tys. i przyszedł czas na wielkie uderzenie. Wprawdzie nie udało mu się objąć stanowiska prezydenta w 1932 roku i na urzędzie pozostał sędziwy von Hindenburg, ale wyniki wyborów do Reichstagu 31 lipca nie pozostawiały wątpliwości. Z wynikiem 39,5 proc. głosów, naziści byli najliczniejszym ugrupowaniem w parlamencie. Znacznie więcej niż średnia w Niemczech uzyskali głosów na Pomorzu, gdzie 52,6 proc. elektoratu opowiedziało się za narodowym socjalizmem.

   Prezydent Hindenburg obawiał się oddania władzy w ręce ,,austriackiego kaprala”, którym zresztą pogardzał i powierzył misję utworzenia gabinetu, mało wówczas znanemu politykowi z Katolickiej Partii Centrum - Franzowi von Pappenowi. 

   Skutkiem wielokrotnego bojkotu prac parlamentu przez ,,brunatnych”, a tym samym paraliżu władzy wykonawczej, misję utworzenia kolejnego rządu powierzono von Schleicherowi. Scenariusz się powtórzył. Do tego doszły naciski ze sfer przemysłowych i wojskowych oraz postępująca destabilizacja Republiki Weimarskiej. Hindenburg nie miał w zasadzie wyjścia. Obsadzenie na stanowisku kanclerza kogokolwiek innego niż Hitlera, powodowałoby dalszy rozkład państwa i anarchię. Z ciężkim sercem wręczył mu 30 stycznia 1933 roku nominację. Tego dnia umarła młoda, zaledwie 14-letnia demokracja niemiecka.

   Pierwszymi posunięciami nowego kanclerza były początki likwidacji opozycji politycznej. Korzystając z władzy udzielonej przez prezydenta, Hitler zorganizował w atmosferze nacisków, aresztowań i terroru, nowe, na wpół wolne wybory, które przypieczętowały sukces jego partii. Tym samym rozpoczęła się jedna z najkrwawszych dyktatur w dziejach ludzkości. 

   Andrzej Czarnik tak pisze o zwycięstwie wyborczym nazistów w Lęborku:


,,Przeprowadzone w atmosferze terroru 5 marca 1933 roku wybory przyniosły nazistom sukces /.../. Tego samego dnia tłum hitlerowskich fanatyków udał się do siedziby landratury (starostwo - dop. autora) celem zawieszenia flagi ze swastyką. Przed gmachem witał ich landrat Kressmann, darzący nazizm już od pewnego czasu sympatią i poparciem /.../. W krótkim czasie NSDAP uzyskała w powiecie lęborskim - podobnie jak w całej Rzeszy - pozycję wszechwładną, tym bardziej że rozpoczął się proces ujednolicania (Gleichschaltung), prowadzący do wyeliminowania partii opozycyjnych” *).
____________
 *) “Dzieje Lęborka” 1982, praca zbiorowa pod redakcją J. Lindmajera i T. Machury

   Najlepszym odzwierciedleniem sukcesu wyborczego Hitlera z dnia 5 marca 1933 roku, będzie statystyka wyborcza, wyrażająca sympatie polityczne ludności powiatu lęborskiego:

oddano ważnych głosów -         33 767

NSDAP (narodowi socjaliści) -         21 301   (63,1 proc.)

DNVP (narodowi konserwatyści) -      4633   (13,7 proc.)

SPD (socjaldemokraci) -                    3413   (10,1 proc.)

KPD (komuniści) -                            2439     (7,2 proc.)
  
Zentrum (partia katolicka) -              1739     (5,1 proc.)**


____________
**) Michael Rademacher - "Deutsche Verwaltungsgeschichte 1871-1990"
  

                      Gmach lęborskiej landratury (starostwa) wybudowano w 1915 r..

 
 
 
Dr prawa Arnold Kressmann - landrat lęborski w latach 1917-34

 

Odcisk pieczęci landrata lęborskiego z roku 1928.
 
 
 


Represje i wypoczynek



   Po dojściu Hitlera do władzy, wśród ludności pochodzenia żydowskiego narastało poczucie izolacji. Coraz mniej Aryjczyków miało wystarczającą odwagę do utrzymywania kontaktów towarzyskich i gospodarczych z tą grupą ludzi. Znalazło to bezpośrednie przełożenie m.in. na sytuację Żydów w kąpieliskach.
 
  Centrala NSDAP wystosowała dyrektywę do swoich lokalnych działaczy, w sprawie tworzenia w miejscowościach nadmorskich i kąpieliskach stref wolnych od Żydów. W niektórych wprowadzono całkowity zakaz ich przebywania, a w innych wyznaczono plaże znacznie oddalone od ogólnych. Pierwszym miastem, które wprowadziło całkowity zakaz i to już 4 sierpnia 1933 roku, była oddalona o kilkaset kilometrów od morza Norymberga. 
 
   Dopełnieniem tych represji było wprowadzenie w 1935 roku tzw. ustaw norymberskich, które pozbawiały Żydów, Cyganów i obywateli pochodzenia afrykańskiego między innymi ochrony prawnej, zakazywały im pełnienia funkcji publicznych, wykonywania niektórych zawodów, pozwalały na pozbawienie własności i obywatelstwa Rzeszy.

   Na tej podstawie minister spraw wewnętrznych wydał zarządzenie o zakazie przebywania w kąpieliskach bałtyckich i nad Morzem Północnym tej grupy obywateli. Terenowe jednostki administracji miały czas do 1937 roku na pełne wywiązanie się z postanowień zarządzenia. Od tego roku przy wjeździe do miasteczka stała duża, żółta tablica z napisem: "Łeba jest wolna od  
Żydów".

    W omawianym czasie wyjazdy klasy robotniczej nad morze, czy w ogóle na urlop, nie były czymś oczywistym. Koszt pobytu jednej osoby w kąpielisku morskim wynosił od 4 do 6,5 marki na dobę, plus opłata klimatyczna, koszty rozrywek i atrakcji. Dla robotniczego małżeństwa z dziećmi, w którym na ogół pracował tylko mężczyzna, wydanie kilkuset marek na odpoczynek, było barierą nie do pokonania. 

   Po dojściu Hitlera do władzy i delegalizacji wolnych związków zawodowych, cały ruch związkowy skupiał się w ramach jednej organizacji o nazwie “Niemiecki Front Pracy” (DAF). Członkostwo w tym ,,związku zawodowym” nie było wprawdzie przymusowe, ale i tak wszystkim pracownikom potrącano składki przy wypłacie. Instytucją, która w ramach DAF zajmowała się organizowaniem urlopów i zagospodarowaniem czasu wolnego dla zatrudnionych, było KdF (Kraft durch Freude - Siła przez Radość). 

   Partia NSDAP w sposób oczywisty wykorzystywała działalność KdF do celów ideologicznych. W ramach czasu wolnego organizowano w oprawie propagandowej zajęcia sportowe, prelekcje, wystawy, przedstawienia i mitingi. Wszystko po to, aby związać i utożsamić klasę robotniczą z ruchem narodowosocjalistycznym oraz konsolidować społeczeństwo.
**)

   Pracownicy, którym przydzielono wczasy "związkowe", płacili za nie dosłownie parę groszy. Również przejazdy koleją do kurortu odbywały się na preferencyjnych warunkach. W ten sposób budowano w oczach społeczeństwa obraz opiekuńczej roli państwa. Z jednej strony okrutnie dławiono wszelkie przejawy niesubordynacji wobec reżimu, z drugiej kupowano naród rozbudowanym systemem socjalnym.

                   Plaża z Domem Kuracyjnym w tle. W lewym, dolnym rogu widnieje proporzec organizacji KdF.


 

Plaża wschodnia w Łebie w okolicy Domu Kuracyjnego, współcześnie nazywana "plażą A", na widokówce z lat 30. Drewniany budynek na wprost był przebieralnią. Na licznych chorągiewkach widnieją znaki swastyki, która początkowo była symbolem partii NSDAP, a następnie w okresie władzy Hitlera symbolem państwowym.  
  

    Sam Hitler wyszedł z ideą wybudowania na wyspie Rugia gigantycznego kompleksu wypoczynkowego, w pierwszej fazie dla 20 tys. urlopowiczów. Sezon miał trwać 6 - 8 miesięcy w 10-dniowych turnusach, a całkowity koszt pobytu jednej osoby dziennie miał nie przekraczać 2 marek. Z tej ,,fabryki wypoczynku” docelowo miało korzystać do 2 mln ludzi rocznie! Z uwagi na brak środków w związku z przygotowaniami do wojny, a następnie jej wybuchem, inwestycja nie została dokończona ***. 
____________
 **) Robert Ley “Durchbruch der sozialen Ehre” Berlin rok wyd. 1937
 ***)  Hasso  Spode  “Arbeiterurlaub im Dritten Reich” in: Carola Sachse u.a.: “Angst, Belohnung, Zucht und Ordnung. Herrschaftsmechanismen im Nationalsozialismus”. Opladen 1982
  

  Korzystanie z propozycji KdF-u, było uregulowane szczegółowym regulaminem i obejmowało najdrobniejsze nawet detale. W części ogólnej czytamy: ,,Koledzy, podstawą spędzania urlopów za pośrednictwem KdF, jest koleżeństwo i dyscyplina. Stosujcie je, a wszyscy będą zadowoleni i wrócą w swoje rodzinne strony jako ludzie, którzy przygotowali drogę dla następnych wypoczywających...”.
Dosyć egzotycznie i nieco z harcerska brzmi ,,nakaz bycia koleżeńskim” na wczasach, zwłaszcza, że chodziło tu przecież o dorosłych ludzi.

   W latach trzydziestych do Łeby przyjeżdżało wielu turystów ze skierowaniami z KdF. Wprawdzie w miasteczku nie było związkowego ośrodka wypoczynkowego, ale dobrze rozwinięta sieć kwater prywatnych i hoteli, od połowy lat 30. pozwalała na zakwaterowanie ok. 10 tys. wczasowiczów w ciągu sezonu urlopowego. Ten poziom utrzymał sie do pierwszych lat II wojny św. 

   W tym okresie w Łebie, cena pojedynczego noclegu dla jednej osoby (w lipcu), przedstawiała się następująco:

Dom Kuracyjny (obecnie hotel Neptun) -
6,00 RM

Hotel Möller (Kościuszki 19) - 4,50 - 5,00 RM

Hotel Noffke (Kościuszki 66) - 4,00 RM

Kawiarnia Rademacher (Kościuszki 45) - 4,00 - 5,00 RM

Kawiarnia Waldfrieden (pocz. Nadmorskiej) - 4,00 - 4,50 RM

Dzieci płaciły połowę stawki. Zdecydowanie taniej wyglądało wynajęcie kwatery prywatnej, która w zależności od standardu nie kosztowała więcej, niż 3 do 3,50 marek.



Mosty

   Poświęćmy kilka słów mostom, które od stuleci są wpisane w krajobraz miasteczka. Od przełomu XIX i XX w. najważniejszym z komunikacyjnego punktu widzenia był i wydaje się być w dalszym ciągu most miejski na rzece Chełst. Trudno powiedzieć, kiedy po raz pierwszy połączono jego oba brzegi. Wydaje się prawdopodobne, że kładka lub mostek istniał już za czasów Starej Łeby, gdyż można było wykorzystać do tego celu urządzenia spiętrzające wodę przy młynie. W każdym razie na mapie z początku XIX w. mostu w przebiegu dzisiejszej ul. Kościuszki jeszcze nie ma. Jest natomiast w miejscu dzisiejszej kładki, łączącej ul. Pocztową i Nad Ujściem. Czy dawniej mogły po nim przejeżdżać wozy konne? Niestety nie wiemy.

   Po roku 1570 miasto przeniesiono na prawą stronę rzeki Łeby. Wówczas teren na północ od Chełstu był wykorzystywany przez mieszkańców do wypasu owiec i trudno sobie wyobrazić, aby  setki  zwierząt przewożono łodziami lub pędzono wpław. Poza tym wielu ludzi zbierało na plaży drewno i inne dobra wyrzucone przez morze, i dojście suchą stopą do brzegu Bałtyku wydawało się najbardziej racjonalne. 
 
  Aż do roku 1938, wszystkie kolejne połączenia w poprzek Chełstu były wykonane z drewna. Jest to wdzięczny i stosunkowo tani, ale nietrwały materiał, z zasady nie wytrzymujący w środowisku wodnym dłużej niż jedno stulecie. Obecny most w centrum jest konstrukcją żelbetową, wykonaną w 1938 roku. W tym samym roku przystąpiono do umacniania prawego brzegu rzeki, na odcinku od mostu przy końcu ulicy Sienkiewicza do rzeki Chełst. 
 


Fotografia z dwudziestolecia międzywojennego. Przedstawiono na niej bardzo wyraźnie drewnianą konstrukcję mostu miejskiego, widzianą od strony portu. Oba kamienne przyczółki zostały w 1938 roku wykorzystane do budowy mostu betonowego i służą do dzisiaj. W budynku po lewej stronie znajdował się sklep nabiałowy, zaopatrywany m.in. przez miejscową mleczarnię. Jego właścicielem był August Plath.





Widokówka z ok. 1910 r., przedstawiająca most miejski.

Piękna, retuszowana widokówka z drugiej dekady XX wieku, przedstawiająca Strugę Młyńską (rzeka Chełst) i fragment mostu miejskiego.


             Rzeka Chełst na widokówce z 1915 roku.

 

              Drewniany most miejski na fotografii z 1937 roku.

 

          Rzeka Chełst. Obie fotografie wykonano w tym samym dniu.


 
 
Most miejski - stan z października 2012
                                                                                                                                        Foto: Jarosław Gburczyk

     Inny most o strategicznym znaczeniu łączy oba brzegi rzeki Łeby w zachodniej części miasta. Obecna konstrukcja jest kolejną wybudowaną w tym miejscu. Drewniana budowla, która powstała w latach 1857/58, przetrwała aż do przedwiośnia roku 1984! Oczywiście wcześniej istniały stałe przeprawy na rzece Łebie. Potwierdza to mapa z początku XIX w. Dawniej rzeka toczyła swoje wody w innym miejscu. Jej koryto przecinało dzisiejsze skrzyżowanie ul. Turystycznej i drogi do Rąbki. W latach 30. XX w. archeolodzy odkryli w tym miejscu ślady drewnianej przeprawy sprzed kilku wieków.

   19 sierpnia 1857 r. w "Kreisanzeiger" - lokalnej gazecie wydawanej w Lęborku, ukazał się następujący anons:

"Budowa mostu przez rzekę Łebę w Łebie, będzie przeprowadzona na drodze przetargu przez oferenta najniższej ceny. Przetarg odbędzie się dnia 1 września 1857  r. o godzinie 10 rano w siedzibie policji w Łebie. Warunki budowy wraz z kosztorysem i projektem będą przedłożone w terminie.

Łeba i Nowęcin, dnia 10 sierpnia 1857 r. - Magistrat Łeba".


  Stary, drewniany most miał bardzo wąską jezdnię, dlatego obowiązywał na nim ruch wahadłowy. Oczywiście wielokrotnie dokonywano remontów i napraw, lecz pod koniec jego żywota pale wbite w dno zmurszały i nie nadawały się do dalszego wykorzystania. Newralgiczne miejsce w każdej budowli wodnej zawsze znajduje się na styku wody i powietrza. W 1983 roku wojsko przystąpiło do budowy nowego, niestety też drewnianego mostu. W okresie jego powstawania, byłem naocznym i codziennym świadkiem postępów robót, gdyż mój zakład pracy mieścił się kilkadziesiąt metrów od tego miejsca. 

   Zastosowany materiał nie wróżył budowli długiego żywota. W dno rzeki wbijano pale z ledwo ściętych, powierzchownie impregnowanych drzew. Również część nawodna, wykonana z surowego drewna, nie otrzymała właściwych zabezpieczeń. Pewnie to było przyczyną decyzji ojców miasta w połowie lat 90. o budowie nowego, betonowego i solidnego mostu w miejsce chybionej i nietrwałej konstrukcji. 
 


Wschodni przyczółek mostu przez rzekę Łebę. Wybudowano go w 1858 r. Po prawej dzisiejsza ul. Sienkiewicza. Zdjęcie z początku XX w.
 

  Most na rzece Łebie. W głębi fabryka konserw. Fotografia z drugiej połowy lat 30.
 

Most na rzece Łebie namalowany w 1922 roku przez artystę malarza, Maxa Pechsteina. W głębi obrazu przedstawiono zabudowania przy obecnej ulicy Sienkiewicza.

Ten sam most w latach 60. widziany z pokładu statku wycieczkowego "Zawisza", którego właścicielem i kapitanem był Jan Choroszman (na zdjęciu). Przystań kapitana Choroszmana znajdowała się przy ul. Sienkiewicza 5 b.


    Kolejnym mostem, o którym wiemy coś więcej, jest 30-metrowej długości kładka przecinająca Łabędzi Staw. Przy przełożeniu ujścia rzeki w końcu XIX wieku, wykorzystano odcinek starorzecza i urządzono w tym miejscu staw. Od samego początku pełnił on funkcje rekreacyjne i tamtędy biegł najkrótszy szlak z miasta do plaży. Około roku 1904, w celu skrócenia drogi,  połączono oba brzegi stawku kładką i nazwano ją na cześć miłościwie panującego ,,Wilhelmsbrücke” (Most Wilhelma). Zakątek ten stał się dla wielu gości i mieszkańców miasteczka ulubionym miejscem przechadzek, randek i spotkań.

   Zarośnięte brzegi, a także spadające liście w ciągu dziesięcioleci spowodowały, że pod lustrem wody znajduje się obecnie solidna warstwa mułu, będąca zagrożeniem dla tego urokliwego miejsca. Jeżeli nie podejmie się tam w najbliższej przyszłości prac pogłębiających, to dla następnych pokoleń Łabędzi Staw będzie tylko zarośniętą historią.

   Powyższe słowa, pisane w roku 2006, okazały się być prorocze. Mamy lato roku 2013, a Łabędzi Staw zmienił swoje oblicze. Został on przede wszystkim pogłębiony i oczyszczony, a jego brzegi uregulowane i umocnione faszyną. W przyległym parku utworzono kilka gustownych alejek, przy których zainstalowano oświetlenie, ławki i kosze na śmieci. Jak się dowiedziałem w kręgach dobrze poinformowanych, przewidziany jest drugi etap budowy i dalsze, służące rekreacji inwestycje w tym rejonie. Nie pozostaje nic innego, tylko władzom miasta życzyć sukcesu na tym odcinku.

                       Kładka na Łabędzim Stawku. Widokówkę wysłano z Łeby w sierpniu 1906 roku.

Piękna przedwojenna widokówka, przedstawiająca kładkę na Łabędzim Stawku od strony północnej.





Kładka na Łabędzim Stawku w przedwiosennej scenerii - fotografia z 6 marca 2009 r
.
                                                                                                                                     Foto: Jarosław Gburczyk





Widok na Łabędzi Staw po renaturalizacji. Fotografia z 1 lipca 2013 r.

                                                                                                                                 Foto: Jarosław Gburczyk



Wodociągi i kanalizacja 

 
   Przygotowania do budowy wodociągów miejskich -  tej niezwykle ważnej i kluczowej inwestycji - prowadzono od początku lat 30. W planie finansowym inwestycji miasto zabezpieczyło środki w wysokości 30 tys. marek. W Łebie, a właściwie pod nią nie ma problemów z wodą gruntową i usytuowanie studni można było zaplanować w dowolnym miejscu. Sprawą problematyczną była kiepska jakość wody, którą znają również powojenni mieszkańcy miasta. Na lokalizację stacji pomp wybrano skraj podwórza szkolnego (ul. Kościuszki 92).

   W
cześniejsze wiercenia geologiczne, które dla różnych potrzeb prowadzono na terenie miasta i gminy, wskazywały na istnienie w tym miejscu dogodnych warunków hydrologicznych. Wiosną 1932 roku przeprowadzono celowe wiercenia, które potwierdziły istnienie tam wody zdatnej do picia. Dla ciekawości przytoczę ich wyniki, gdyż akurat w tej kwestii nie zaszły żadne zmiany do dziś:

- do 0,5 m - gleba

- 0,5 - 1,5 m - piasek

- 1,5 - 2,5 - warstwa torfowo-mułowa (Moorschlick)

- 2,5 - 6,5 m - piasek

- 6,5 - 16 m - warstwa mułu z muszlami

- 16 - 21 m - gruby żwir

- 21 - 35,3 m - drobny żwir i ostry piasek

- 35,3 - 35,6 m - miękka, szaroniebieska glina

- 35,6 - 52,2 m - gliniasty piasek i glina

- 52,2 - 52,4 m - glina ze śladami węgla brunatnego

- 52,4 - 54,2 m - chuda glina

- 54,2 - 92 m - zmienne warstwy gliniastego piasku, czystej gliny, grubego żwiru i na końcu czarnej gliny
*.
____________
* dane wg Willi Gillmanna “Chronik der Stadt Leba” Kiel 1998
   
  Wkrótce potem w pobliżu wiercenia przystąpiono do bicia studni i budowy stacji pomp. Dwa inne ujęcia znajdowały się w niewielkiej odległości. Na jej wyposażenie składały się trzy hydrofory i urządzenia do odżelaziania wody. Jeden z nich był na przemian w rezerwie, gdyż do normalnej eksploatacji wystarczały dwa.

   Pierwszy etap budowy sieci wodociągowej rozpoczęto od położenia magistrali pod główną ulicą, na odcinku od Nowęcińskiej do mostu na rzece Chełst oraz wzdłuż obecnej ul. Pow. Warszawy, od Kościuszki do skrzyżowania z ul. Kościelną.
W następnej kolejności magistralę przerzucono przez Chełst do północnej części miasta i wykonano odgałęzienia na większości pozostałych ulic. Najbardziej oddalonym odbiorcą był Dom Kuracyjny (hotel Neptun). Główne prace zakończono w 1936 roku i od tego czasu Łeba mogła się szczycić posiadaniem wodociągu miejskiego. W owym czasie nie była to taka oczywista sprawa w małych miasteczkach. 
  
  Przypominam sobie pewne zdarzenie, związane z przedwojennym wodociągiem. Otóż w połowie lat 80. na terenie miasta wykonywano na szeroką skalę prace kanalizacyjne. Wiązało się to z wykopami i utrudnieniami w ruchu. W trakcie robót na ulicy Chełmońskiego, wykopano sporej długości nieczynną rurę wodociągową z lat trzydziestych. Cóż to była za rura... Do zabezpieczenia antykorozyjnego użyto taśmy Densa, a całość powleczono dodatkowo substancją podobną do smoły. Po oczyszczeniu nie było widać śladu 50-letniego przebywania w ziemi.

   Akurat w tym okresie jeden z mieszkańców  tej okolicy zakładał w domu centralne ogrzewanie i wykorzystał wykopalisko do instalacji. Młodzież tego nie pamięta, ale w latach 80. przy ogólnym kryzysie gospodarczym, szczególnie ciężkie było zaopatrzenie w materiały budowlane i instalacyjne. Kto wie, może jeszcze do dzisiaj znaleziona rura znajduje się w budynku pomysłowego inwestora i w najlepsze przynosi pożytek?
 
  W latach 1941-45, osobnym i autonomicznym ujęciem zasilano w wodę Rakietową Stację Doświadczalną przy wejściu na plażę B. Studnia i hydrofor znajdowały się w północnej części obecnego parkingu. Do sieci podłączono budynki stacji i baraki mieszkalne dla obsługi i wojska. Jeszcze długo po wojnie, do lat 80. smakosze chadzali z bańkami do ośrodka wczasowego PTTK (wcześniej "Mostostal") przy ul. Turystycznej 1 i zaopatrywali się w wodę do zaparzania herbaty czy kawy. Obiekt ten w przeszłości był bazą mieszkalną stacji. 

   W powszechnej opinii była ona bardzo smaczna, nawet do picia na surowo. Sam też co jakiś czas jeździłem rowerem na "Mostostal", jak to się drzewiej mówiło o tym rejonie miasta i korzystając z przyzwolenia kierownika ośrodka, napełniałem 5-litrowy baniaczek. Generalnie woda wodociągowa w Łebie od zawsze była kiepskiej jakości, a w sezonie letnim przypominała brunatną ciecz o smaku i zapachu błota.

   Obecne ujęcia usytuowane są poza miastem i spełniają w 100 procentach normy w zakresie parametrów fizykochemicznych i bakteriologicznych, a średnioroczna dobowa produkcja wynosi 5503 metrów sześciennych *).

 
  Gospodarka ściekami aż do połowy lat 80.  XX wieku, opierała się na przydomowych szambach lub bezpośrednim zrzucie do obu łebskich rzek. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie szkody przynosiło to środowisku. Zwłaszcza, że szamba miały na ogół konstrukcję przepływową i nadwyżki lądowały w kanalizacji burzowej lub - przez zamierzoną nieszczelność - ścieki wsiąkały w grunt i zanieczyszczały wodę podskórną. 

   Pan Czesław Grymm (1903-2005) z ulicy Wojska Polskiego, zapalony wędkarz i wróg trucicieli łowisk wędkarskich, naliczył w końcu lat 70. ponad 60 nielegalnych zrzutowisk ścieków do rzeki Chełst, w tym kilka dużych rur z ośrodków wczasowych. Od drugiej połowy lat 80.  gospodarka nieczystościami w Łebie jest uregulowana poprzez skanalizowanie miasta i nowoczesną, wysokowydajną oczyszczalnię. 
 ____________
*) dane z 2004 roku wg Infoeko



Tragedia rybaków

    Nikogo nie trzeba przekonywać, jak niebezpieczna jest praca rybaka na morzu. Szczególne doświadczenia w tej kwestii mają mieszkańcy miejscowości nadmorskich, w których stacjonuje flota rybacka. O wielu tragediach w ciągu wieków pamięć zaginęła na zawsze, o innych pozostał tylko suchy, statystyczny ślad. Są też wydarzenia, które z uwagi na swoją spektakularność, zostały obszernie opisane przez ówcześnie wydawaną prasę. Sięgnijmy więc po „Lauenburger Zeitung" (Gazeta Lęborska) z 9 mają 1935 roku, w której szeroko opisano pewną tragedię rybacką w Łebie:


„Rybak Fritz Gust, jego syn Fritz junior i Emil Lüdke utonęli, a ich kuter „Leba 50” poszedł na dno. W tym samym czasie kuter „Leba 40” został wyrzucony na brzeg. Wczoraj rano z prędkością błyskawicy przez Łebę przeszła wiadomość, że o godz. 4 rano przy podejściu do portu w Łebie, na dno poszedł kuter „Leba 50”. Wraz z nim utonęli rybak Fritz Gust, jego syn Fritz jun. i Emil Lüdke. Jak doszło do takiej tragedii?

   Przy pięknej pogodzie z Łeby wyruszyła spora grupa kutrów, aby po okresie chudych połowów zasadzić się na łososia w rejonie przylądka Rozewie. Zwłaszcza, że wielu rybaków nie wypływało wcześniej na połów szprota, a na chleb trzeba jakoś zarobić. Niestety, wkrótce nastąpiło załamanie pogody. 7 mają około godziny 11 morze się rozbujało i następnego ranka miało już 6-7 stopni w skali Beauforta.

   Kuter „Leba 50” postawił sieci 7 mają ok. 8 rano, ale po paru godzinach wybrał je, z uwagi na wzmagający wiatr i fale, po czym obrał kurs do macierzystego portu. We wszystkich sieciach były zaledwie 4 łososie, więc można sobie wyobrazić, jak ciężko pracują rybacy na kawałek chleba.

   8 maja około 4 rano, kuter „Leba 50” dopłynął w pobliże główek portu w Łebie, gdzie podchodziły też inne jednostki. Przed nim do portu wchodził największy z łebskich kutrów - „Leba 14”. Jakieś 500 metrów przed wejściem, „Leba 50” był już na właściwym kursie pomiędzy zbawcze dwa mola, a przy sterze stał właściciel kutra, Fritz Gust senior. (Dawniej wejście do portu było otwarte na północ, a po przebudowie w roku 2001, na wschód - dop. autora).

   W pewnym momencie niezwykle silny podmuch wiatru zepchnął kuter z obranego kursu i ustawił niekorzystnie do fali. Pierwsza z nich runęła z całą siłą na pokład i w całości go przykryła. Załogi pozostałych kutrów widziały, jak „Leba 50” błyskawicznie pogrąża się w spienionej wodzie. Najpierw poszła na dno rufa z ciężkim silnikiem, a po niej reszta kadłuba. Kuter „Leba 14” natychmiast zawrócił, żeby udzielić pomocy tonącej jednostce. Podobnie uczyniły kutry 51, 48 i 28.

   Niestety, na ratunek było już za późno i nie można było pomóc. Nieszczęsny kuter leżał już na dnie, zabrawszy ze sobą całą załogę. Na powierzchni morza widać było plamy ropy, sieci, skrzynki i inne luźne przedmioty. Tylko czubek masztu był widoczny pomiędzy falami, kierując się wraz z zatopioną jednostką ku zachodniej plaży. Ojciec i syn Gustowie oraz Emil Lüdtke, padli ofiarą marynarskiej śmierci. Spowodowało to ogrom cierpień w ich rodzinach.

   Fritz Gust, właściciel kutra, miał 51 lat kiedy zginął. Osierocił ośmioro dzieci, w tym dwoje nieletnich, którzy razem z matką przeklinają śmiercionośne morze. Ich ojciec był starym marynarzem, rybakiem i służył w Kriegsmarine. Przed dwoma laty usunięto mu z dłoni duże zgrubienie w formie kuli, które się przemieszczało w jego ciele. W kręgach rybackich Fritz Gust senior był osobistością wiodącą. Z uwagi na jego zdolności przewidywania i doświadczenie, przy wielu akcjach ratowniczych czy wypadkach powierzano mu komendę. 

   Przed dziesięcioma laty Gust senior kupił lekki kuter z silnikiem o mocy 12 koni mechanicznych (półotwarty pokład), który mógłby jeszcze ze 20-30 lat służyć. Niestety, wraz z załogą, morze zabrało wszystko... Syn szypra, Fritz junior miał 21 lat, kiedy zginął razem z ojcem. Niedawno się ożenił i niestety nie dane mu będzie wychowywać dziecka, które jego młoda żona nosi pod sercem.

   Emil Lüdtke, dzielny współpracownik obu Gustów, pozostawił swoją rodzinę w szczególnie ciężkim położeniu. Ukochany mąż, ojciec i żywiciel miał pięcioro dzieci, z których żadne nie skończyło 13 lat, a jedno leżało chore w gipsie. Jego żona też nie cieszyła się dobrym zdrowiem. Również Lüdtke był dobrym marynarzem, którego śmierć, podobnie jak jego ojca w 1900 roku, zabrała w głębiny. Cała tragiczna trójka była roztropna, lubiana i z charakterem.

 

Co się stało z pozostałymi kutrami?

   Po zatonięciu „Leba 50”, kutry 28, 39 i 51 początkowo musiały odstąpić od zamiaru wejścia do portu i po pewnym czasie ponownie obrały kurs na główki. Natomiast znajdujące się na morzu jednostki nr 38, 43 i 53, obrały kurs do Ustki. Jedenastka schroniła się w Darłówku, a czwórka przeczekała sztorm na Helu.

 

„Leba 40” wyrzucony na brzeg

   O śmierć otarła się też załoga kutra nr 40, który płynął za nieszczęsną 50. W tym przypadku wzburzone morze zalało rufę i znajdujący się tam silnik, który przestał pracować. Na szczęście w ostatnim momencie załoga, czyli Paul Dreyer, Fritz Dreyer i Moldenhauer postawili żagiel, dzięki czemu na wpół zatopiona jednostka dopłynęła blisko plaży, niedaleko mola zachodniego. Rybaków podjęła załoga łebskiej pogłębiarki. Po pewnym czasie inni koledzy rybacy pomogli ściągnąć czterdziestkę na głębszą wodę i w efekcie zaholować do portu. Dobrze, że morze się wówczas uspokoiło, bo i ta jednostka byłaby stracona.

 

Śmierć przed macierzystym portem

   Jak się dowiedzieliśmy, burmistrz pogrążonej w głębokim smutku gminy Łeba, towarzysz partyjny Zimmerman, natychmiast powiadomił o tragicznym wypadku władze partyjne i państwowe, w tym powiatowego szefa partii, starostę i rząd rejencji w Koszalinie. Nie tylko w Łebie, ale na całym Pomorzu zadawano sobie znowu pytania na temat tutejszego portu, który po ciężkiej i znojnej pracy na morzu, umożliwiłby bezpieczny powrót do domu.

   Każdy wie, że koszt takiego przedsięwzięcia byłby ogromny. Mieszkańcy Łeby mają świadomość, że w końcu partia NSDAP i czynniki państwowe, będą musiały się zająć tym problemem. Od dziesięcioleci warunki wokół wejścia do portu obciążają rybaków, jako tych zakładników, którzy co jakiś czas płacą za to utratą jednostki, a często i życia...”

   Tyle „Gazeta Lęborska” na temat tej głośnej tragedii rybackiej z maja 1935 roku. Zaraz po katastrofie znaleziono zwłoki Gusta juniora i pochowano je 12 maja. Po ponad 2 tygodniach znaleziono zwłoki rybaka Emila Lüdke, którego pochowano 28 maja. Ostatnim znalezionym z tej tragicznej trójki był właściciel kutra Fritz Gust senior, wobec którego ostatniej posługi dokonano 2 czerwca. W każdym przypadku odbył się duży pogrzeb, będący jednocześnie manifestacją jedności i solidarności braci rybackiej.


Wykaz nazwisk miejscowych marynarzy i rybaków, którzy stracili życie na morzu w latach 1845-1945:


1846 - Johann Klingbeil – lat 64

1847 - Carl Mampe – lat 35

1851 - Friedrich Mach – lat 26

1854 - Albert Handschug – lat 19

1859 - Robert Mollenhauer – lat 25

1860 - Friedrich Radzom – lat 19

         - Friedrich Reppke – lat 35

1861 - Friedrich Pupp – lat 23

1864 - Georg Granzin – lat 33

         - Friedrich Krause – lat 21

1869 - Eduard Groth – lat 17

1871 - Friedrich Handschug – lat 32

         - Adolf Mampe – lat 34

1872 - Wilhelm Schoth – lat 30

1873 - Friederieke Krüger – lat 19

1874 - Carl Dreyer – lat 28

         - Albertine Krüger – lat 19

         - Franz Krüger – lat 26

         - Rudolf Radzom – lat 24

1880 - Karl Zuchors – lat 55

1881 - August Gaedtke – lat 29

         - Ferdinand Gaedtke – lat 49

1888 - Hermann Dreyer – lat 41

1892 - Julius Rettke – lat 27

1895 - Friedrich Piotraschke – lat 31

1896 - Albert Larsch – lat 46

1899 - Carl Jannusch – lat 45

         - Eduard Klingbeil – lat 26

         - Carl Krause – lat 27

         - Johann Krause – lat 53

1900 - Emil Klingbeil – lat 37

         - Emil Lüdke – lat 36

         - Hermann Mach – lat 31

         - Rudolf Moske – lat 17

         - Ferdinand Piepkorn – lat 34

1901 - August Framke – lat 19

1904 - Hermann Isler – lat 45

1906 - Carl Dahnke – lat 31

         - August Heuer - lat ?

         - Wilhelm Heuer – lat 38

         - Julius Rettke – lat 38

         - Walter Schmiedeberg – lat 19

1909 - Rudolf Isau – lat 31

1914 - Konrad Schnabel – lat 27

         - Friedrich Wandersee – lat 22

1919 - Emil Schoth – lat 47

1925 - Martin Dannenberg – lat 23

         - Auguste Dannenberg – lat 19

1933 - Paul Handschug – lat 45

1935 - Fritz Gust junior – lat 22

         - Fritz Gust senior – lat 51

         - Emil Lüdke – lat 44

1939 - Heinz Weichbrodt – lat 18

1940 - Willi Fichhorst – lat 33

         - Emilie Schmiedeberg – lat 68

1941 - Karl Dehn – lat 64

         - Paul Heuer – lat 35

1944 - Waldemar Magsig – 17

         - Wilhelm Toussaint- lat 49

 

 

Katastrofa samolotu

 
   Krótko przed wybuchem wojny, dokładnie 10 sierpnia 1939 roku, w okolicach Izbicy doszło do katastrofy lotniczej. W czasie lotu połączonego z ćwiczebnym zrzucaniem bomb w rejonie jeziora Łebsko, rozbił się bombowiec nurkujący Ju 87 z jednostki lotniczej w Słupsku, popularnie zwany w Polsce Sztukasem. Była to w swoim czasie dosyć nowoczesna maszyna, oblatana w 1935 roku. Pechowa załoga składała się z dwóch osób. Pilotem był Uffz.(podoficer) Rudolf Apiarius, a radiotelegrafistą i strzelcem pokładowym Ogfr. (starszy kapral) Derwitz. W wyniku uderzenia samolotu w ziemię, ponieśli oni śmierć na miejscu. Przyczyna katastrofy nie jest znana, w każdym razie działalność wroga została wykluczona. Po katastrofie na miejscu wypadku ustawiono krzyż z nazwiskami poległych lotników.

   Samoloty typu Ju 87 stały się w okresie II wojny, kluczowym elementem niemieckiej floty powietrznej. Łącznie wyprodukowano około 5700 sztuk w kilku wersjach, z czego 4881 w latach 1939-44. Ich cechą charakterystyczną były podwieszone pod skrzydłami syreny, zwane trąbami jerychońskimi, które uruchamiały się w czasie lotu nurkowego, powodując negatywne oddziaływanie psychologiczne na polu walki. Dodatkowym elementem były specjalne tekturowe rurki przymocowane do bomb, które spadając, wydawały złowieszczy, powodujący panikę gwizd. Nowością było zastosowanie automatu, powodującego wyprowadzenie samolotu z lotu nurkowego w przypadku utraty władzy nad sterami przez pilota.




Zbyt polskie...


   Na końcu tego rozdziału chciałbym krótko poruszyć jeszcze jedną kwestię, związaną z nazwami miejscowości. W powiecie lęborskim kilka z nich miało wyraźnie polskie lub zbliżone do polskiego brzmienie. Rzeczą normalną na pograniczach całego świata jest to, że niektóre nazwy geograficzne mają obcy wydźwięk, wywodzący się z języka sąsiadów. W okresie władzy narodowego socjalizmu ten stan rzeczy stał się solą w oku czynników decyzyjnych, dlatego w dniu 29 grudnia 1937 roku, dokonano zmian niektórych nazw na czysto niemieckie. W poniższym zestawieniu nowe nazwy oznaczono pogrubioną trzcionką.

Charbrowo - Charbrow - Degendorf

Chmieleniec - Chmelnenz - Hammerfelde

Choczewko - Chottschewke - Goten

Choczewo - Chottschow - Gotendorf

Dzięcielec - Zinzelitz - Spechthagen

Paraszyno - Paraschin - Paretz

Sarbsko - Sarbske - Sarsen

Żelazna - Zelasen - Hohenwaldheim

   Kilkanaście lat wcześniej, bo w  1925 roku, dokonano zmiany nazwy Żarnowskiej ze swojsko brzmiącej Czarnowske na Lebafelde. 
 
 


Portrety Łebian.
Małżeństwo Johanna (1875-1965) i Julius Schulz (1876-1939). Lewą fotografię wykonano w 1902, natomiast prawą w 1936 r.
 


 

Dom mistrza murarskiego Juliusa Schulza przy dzisiejszej ul. Kościuszki 109. Fotografia z 1925 roku.  
(arch: Manfred Lawrenz)



                    Współczesny wygląd dawnego domu Juliusa Schulza.
                                                                                                                                       Foto: Jacek Łakis
 

     Ulica Kościuszki (dawniej Hauptstrasse) przy skrzyżowaniu z 1 Maja na widokówce z lat 20. XX wieku. Po lewej stronie hotel Noffke (Kosciuszki 66)


Kolejna widokówka przedstawiająca to samo skrzyżowanie, tym razem widziane od strony północnej. Po lewej stronie fotografii widoczna jedna z nielicznych pomp publicznych w mieście.


 Rejon skrzyżowania dzisiejszych ulic Kościuszki i Kościelnej. W budynku na głównym planie znajdowała się gospoda. Po II wojnie św. na tym miejscu wybudowano restaurację "Mewa".




Plaża w scenerii zimowej z Kurhausem w tle.





Rejon skrzyżowania Alei Brzozowej i Okrzei widziany od strony południowej. Po prawej stronie willa von Somnitza, która znajdowała się przy dzisiejszej ul. Obr. Westerplatte 3. Na przełomie lat 60. i 70. willa została przebudowana. 


Lata trzydzieste. Budynek apteki przy dzisiejszej ul. Kościuszki 88. Do 1937 roku jej dzierżawcą była Erika Kruse, następnie panna Charlotte Weber i od 1942 roku do zakończenia wojny, dr Schirmacher (1905-1994). 

                      

Porcelanowe zamknięcia butelek z miejscowych wytwórni wód gazowanych. 


 Widokówka z okresu międzywojennego przedstawia "centrum administracyjne" miasta. Dokładnie naprzeciwko szkoły mieścił się magistrat (Kościuszki 95). W dawnej siedzibie pastora obecnie znajduje się Urząd Miejski.




Copyright © 2007-2015 by Jarosław Gburczyk
Prawa autorskie zastrzeżone
   

 

 
 
 
  10 odwiedzający (19 wejścia) dzisiaj.  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja