Historia Łeby
  Kościół i reformacja
 




Kościół i reformacja

Wystąpienie Lutra
Reformacja w Łebie
Ziemia lęborska w granicach Rzeczpospolitej
Pożary
Nabożeństwa po kaszubsku
Katastrofa budowlana
Technika sakralna
Kościół i plebania - wiek XX
Cmentarze
W okresie władzy narodowego socjalizmu
Śluby i chrzty w liczbach
Nabożeństwa katolickie
Koniec wojny, początki duszpasterstwa polskiego


Wystąpienie Lutra   

   Papież Leon X polecił swoim urzędnikom sprzedawanie listów odpustowych, a uzyskane kwoty inwestował m.in. w budowę bazyliki św. Piotra. Człowiekiem, który otwarcie sprzeciwił się komercyjnemu traktowaniu odpustu, był
doktor teologii Martin Luther (Marcin Luter).



       Ten skromny i gorliwy mnich augustiański, syn górnika, kategorycznie nie zgadzał się z darowaniem w ten sposób doczesnej kary za grzechy wobec Boga. Z tej to przyczyny 31 października 1517 roku wywiesił on na drzwiach kościoła w Wittenberdze 95 tez, w których wyjaśniał znaczenie pokuty, nie atakując jednocześnie jej istoty. Dzięki oddanym przyjaciołom, którzy wydrukowali i rozesłali to wystąpienie, sprawa nabrała charakteru publicznego. Wezwany przez Rzym do odwołania swoich nauk i upokorzenia się odmówił, paląc publicznie papieską bullę. 

   Za sprawą wpływowych protektorów, w tym przede wszystkim elektora Saksonii Fryderyka III (zwanego Mądrym) i pasywnej postawie cesarza Maksymiliana I Habsburga, uniknął sądu inkwizycyjnego i surowej kary. Sprzyjającym czynnikiem były skompromitowane i osłabione organy niemieckiej inkwizycji, które w tym okresie nie zawsze były zdolne do wypełniania swoich obowiązków. 

   Nie ominęło go jednak stawiennictwo przed obliczem parlamentu w Wormancji, który w maju 1521 roku skazał mnicha na banicję i pozbawił praw. Był to najwyższy wymiar kary jaki można było wymierzyć Lutrowi, gdyż przed przybyciem do Wormancji nowy cesarz Karol V zagwarantował mu nietykalność w postaci żelaznego listu.

   Jego protektor i zwolennik Fryderyk, zorganizował porwanie i uchronił wygnańca w Wartburgu. Tam Luter przystąpił do tłumaczenia Pisma Świętego na język wczesno-nowo-wysoko-niemiecki, co przyczyniło się do jego unifikacji i upowszechnienia. Bezpośrednio z tego języka wyewoluował współczesny język niemiecki.

 

Wydrukowanie tez, przyczyniło się do szerokiego rozpowszechnienia protestu Lutra

  

       Niezamierzenie podniesiona przez Lutra ogromna fala, będąca początkowo protestem duchownego przeciwko negatywnym zjawiskom w hierarchii kościelnej, wywołała szereg zdarzeń o charakterze religijnym, społecznym i politycznym, również w innych państwach. Skutkiem tego była między innymi wojną chłopską w Niemczech (1524-25), w której zginęło ok. 100 tyś. chłopów. Zwolenników Lutra zaczęto nazywać protestantami, a wywołany przez niego ruch religijny i powstanie nowych odłamów chrześcijaństwa, nazwano reformacją

   Od tego czasu nabożeństwa w kościołach, które przyjęły naukę Lutra, odbywały się przy zmienionym wyznaniu wiary i liturgii oraz w językach narodowych, a nie po łacinie jak dotychczas. Rozłam religijny stał się faktem i z czasem objął cały świat.

  
  
Dosyć szybko reformacja przekroczyła granicę i zawitała do sąsiednich Prus Królewskich, a więc na ziemie podległe królowi polskiemu. Historyk Wiesław Brzoskowski tak pisze na ten temat:

   ,,W wyniku reformacji Kościół w Prusach Królewskich poniósł olbrzymie straty. Wiele kościołów zamieniono na protestanckie zbory. W latach 80-tych XVI wieku w województwie pomorskim w ręku katolików było 116 świątyń (59%), a we władaniu luteranów 80 zborów (41%).../. Jeszcze w drugiej połowie XVIII wieku stan parafii w diecezji włocławskiej wynosił zaledwie 58% stanu sprzed reformacji..." *)
____________
* cyt: Wiesław Brzoskowski ,,Historia Skarszew" 1997.

  




Reformacja w Łebie


    Trudno powiedzieć z całą pewnością, kiedy reformacja zawitała do Łeby. Zapis dokonany przez miejscowy cech szewców wskazywał, że w roku 1522 nowe wyznanie miało już wielu zwolenników. Schultz sugeruje błąd w zapisie daty i w rzeczywistości miało to dotyczyć roku 1532. Inna wzmianka wymieniała również rok 1532, jako punkt zwrotny w życiu religijnym miasteczka. Pierwszym duchownym nowej nauki miał być Johannes Starost, wymieniany w roku 1539.*)

   Proces przechodzenia ludności do nowego wyznania nie był automatyczny. Jeszcze przez kilka dziesięcioleci katolicy byli w Łebie aktywni.
Od około 1540 roku, będący jeszcze w mniejszości miejscowi luteranie uczęszczali na nabożeństwa do Główczyc (30 km), gdyż łebska świątynia była dalej we władaniu katolików. Szultka podaje, że gmina luterańska w Łebie powstała w połowie XVI wieku: 

   ,,Najpóźniej w 1551 r. nastąpiło ukształtowanie się w Łebie luterańskiej grupy wyznaniowej, mającej stałego duszpasterza, który funkcję tę sprawował w czasie wizytacji w 1560 r., kiedy jego nazwisko zapisano w formie Zetzke ". **)

    Pocz
ątkowo ruch reformacyjny zdobywał swoich zwolenników na zasadzie dobrowolności i nikogo nie przymuszał do zmiany religii. W małych miejscowościach, gdzie był tylko jeden kościół i proboszcz przeszedł na nową wiarę, ludność właściwie nie miała wyboru. Tam gdzie Kościół katolicki zajmował silną jeszcze pozycję, tam też władał świątynią, a zwolennicy nauk Lutra najczęściej oddawali się praktykom religijnym w zaimprowizowanych pomieszczeniach.

   Zawarcie pokoju religijnego w Augsburgu w 1555 roku, usankcjonowało podział wyznaniowy Niemiec na zasadzie: ,,czyja władza, tego religia" (cuius regio, eius religio). Oznaczało to, że panujący narzucali swoim podwładnym wyznanie, z którym sami byli związani. W wyniku tego procesu południowe kraje Rzeszy Niemieckiej pozostały przy katolicyzmie, natomiast północne zadeklarowały wyznanie luterańskie. Mimo upływu kilku stuleci i ruchów migracyjnych, ten podział jest wyraźnie widoczny do dziś.

   Oficjalne przyjęcie luteranizmu przez książąt pomorskich nastąpiło dwie dekady wcześniej, mianowicie 13 grudnia 1534 roku. Należy więc przyjąć za pewnik, że już w tym okresie część mieszkańców Łeby był
a wyznania luterańskiego.

   W początkowym okresie istnienia gminy protestanckiej w Łebie, pastor otrzymywał rocznie od miasta 8 szefli żyta i 6 szefli owsa. Jeden szefel odpowiadał objętości ok. 55 litrów. Trzeba nadmienić, że w omawianym czasie wielkości używanych jednostek pomiarowych nie były jednolite. W zależności od regionu, jeden szefel wyrażano wielkością od 23 do 222 litrów.

   Na przykład w XVII-wiecznych Prusach ta jednostka dzieliła się na 4 Viertel, które z kolei dzieliły się na 48 Stof i odpowiadały około 55 litrom. Po 1750 roku jeden szefel w Prusach dzielił się na 40 Stof (ok. 46 litrów). W okresie historycznym do ścian frontowych wielu magistratów były przytwierdzone wzorce jednostek miary obowiązują
ce na tym terenie.

   Każda rodzina zobowiązana była płacić na potrzeby pastora 8 groszy rocznie (1/3talara), a na Boże Narodzenie dodatkowo po 1 groszu i 6 fenigów. Błędem byłoby twierdzenie, że reformacja zawdzięczała swoją progresję wyłącznie aspektom religijnym. Łakomym kąskiem dla władców było przejęcie dóbr i majątku Kościoła katolickiego, a więc sekularyzacja.

   Oprócz wsi, posiadłości ziemskich niejednokrotnie wielkości latyfundiów, świątyń i nieruchomości, temu procesowi uległo około 50 pomorskich klasztorów. Reformacja spowodowała upadek prężnej niegdyś struktury Kościoła katolickiego na terenie Pomorza. Elektor Fryderyk Wilhelm w swoim testamencie politycznym z roku 1667 pisał:

,,Brandenburgia i Pomorze zostały dzięki Bogu całkowicie uwolnione od strasznej papieskiej ohydy i bał
wochwalstwa" ***. 
____________
* Franz Schultz "Geschichte des Kreises Lauenburg in Pommern" - Lauenburg 1912
** cyt: Zygmunt Szultka ,,Szkice historyczne o dawnej Łebie", rok 2000, strona 110
***cyt: Eugeniusz Wiśniewski ,,Losy katolicyzmu na Pomorzu Zachodnim od czasów reformacji do II wojny światowej" rok 1976

 

 Fragment Mapy Pomorza wg Lubinusa. Na ilustracji wersja pokolorowana z 1635 r. Proszę zwrócić uwagę, że na wschód od Łeby za jeziorem Sarbsko widnieje jeszcze jedno jezioro, nosiło ono nazwę Biebrowskie. W roku 1863 powołano spółkę, mającą na celu osuszenie jeziora, co 3 lata później zakończyło się sukcesem. W ten sposób 292 ha żyznych gruntów zasiliło okoliczne majątki.
Powiększ





Ziemia lęborska w granicach Rzeczpospolitej


   Jednym z problemów, który próbowano załatwić na tym terenie po przejściu ziemi bytowsko-lęborskiej pod panowanie Korony w 1637 roku, było odzyskanie kościołów będących dawniej świątyniami katolickimi. Z uwagi na silne zakorzenienie się protestantyzmu na Pomorzu, akcja ta nie dała rezultatów. Z tego okresu nie ma danych o liczbie katolików w Łebie, których z dużym prawdopodobieństwem w mieście nie było. Natomiast w sąsiednim Lęborku zamieszkiwała tylko jedna rodzina katolicka.

   Wprawdzie na żądanie biskupa kujawskiego, Macieja Łubieńskiego, na 20 kościołów leżących w granicach starostwa lęborskiego 7 zostało zwróconych, ale i tak pozostawały one puste. Owo żądanie dotyczyło tylko tych, które nie były pod świeckim patronatem ewangelickiego szlachcica (kolatora).

   Na ziemi lęborskiej dokonano zwrotu świątyń w następujących miejscowościach: Lębork, Białogarda, Brzeźno Lęborskie, Garczegorze, Łebień, Nowa Wieś Lęborska i Rozłazino. W sąsiednim starostwie bytowskim zwrócono 8 z 10 kościołów.

   Dosyć szczególnie wyglądała sytuacja świątyni w Łebie. Na skutek roszad własnościowych w majątku nowęcińskim, nie była wyjaśniona sytuacja prawna patronatu nad kościołem. Tradycyjnie pan tego majątku, z pewnymi wyjątkami, sprawował tę godną, jak i kosztowną funkcję. Urzędnicy z kurii włocławskiej próbowali wykorzystać istniejącą sytuację.

   W tym momencie włączył się sędzia ziemski Ernst von Weiher, dobroczyńca kościoła w Gniewinie. Na prośbę miasta i za zgodą księżnej Anny de Croy, ostatniej kolatorki w Łebie, objął on 9 marca 1644 roku patronat i tym samym nie dopuścił do zmiany właściciela świątyni. 

   W wielu miejscowościach nie było ani jednego katolika dlatego lokalna, "bytowsko-lęborska kontrreformacja” się nie powiodła. Dodatkowym czynnikiem niepowodzenia, był brak wystarczających wpływów pieniężnych, koniecznych do utrzymania parafii i duchownych. Również sytuacja wielu zborów ewangelickich stała się bardzo trudna, z uwagi na odebrane budynki sakralne. Dlatego tam odprawiano nabożeństwa w zastępczych pomieszczeniach, przeważnie w szkołach, a niekiedy nawet w stodołach.

   Jako ciekawostkę dodam, że ostatnie nabożeństwo ewangelickie w kościele św. Jakuba w Lęborku odbyło się 2 grudnia 1638 roku. Od tego dnia, przez 228 lat, czyli do oddania kościoła St. Salvatora przy obecnym Placu Kopernika 6 w ręce wiernych (dzisiejszy kościół p.w. NMP Królowej Polski), nabożeństwa ewangelickie odbywały się w największej sali lęborskiego ratusza.

Kolorowana widokówka z początków XX wieku, przedstawia kościół ewangelicki St. Salvatora w Lęborku,. Budowę świątyni ukończono w 1866 roku.  


   Protestanccy wierni z innych miejscowości uczęszczali do sąsiednich wsi, w których udało się utrzymać poreformacyjne status quo. Tak na przykład mieszkańcy Białogardy przemierzali w niedzielę wiele kilometrów do kościoła w Charbrowie lub Janowicach. Od czasu, kiedy region stał się lennem brandenburskim (1657), przejęte przez Kościół katolicki świątynie przeszły na powrót we władanie pastorów. 
    
   Jednym z kościołów w regionie, w którym udało się trwale wprowadzić administrację katolicką, była  fara św. Jakuba w Lęborku. Celowo użyłem słów ,,wprowadzić administrację”, gdyż  proboszcz urzędował, ale nie było dla kogo odprawiać nabożeństw. Biskup kujawski po cichu liczył, że utrzymanie parafii katolickiej przyczyni się do częściowej reorientacji wyznaniowej społeczeństwa. Tak się jednak nie stało.  Jeszcze sto lat po inkorporacji, liczbę ludności wyznania katolickiego na ziemi lęborskiej szacuje się na zaledwie 1 proc. 
  

Kościół katolicki pod wezwaniem św. Jakuba w Lęborku. Według Cramera budowę świątyni ukończono w roku 1343 lub 1345. 

 
   Pierwszym duchownym katolickim, który zarządzał parafią lęborską w okresie po reformacji, był gdański oficjał* Maciej Jan Juditzki. Wpadł on nawet na pomysł utworzenia w mieście klasztoru, jednak z uwagi na brak pieniędzy i problemy z naborem do nowicjatu, wkrótce się z niego wycofał.  Od 1640 roku duchownym w św. Jakubie był Piotr Cadan, którego zadaniem było zwalczanie luterańskiej herezji, co również nie przyniosło żadnych efektów.
____________
* Oficjał - sędzia sądu biskupiego, wikariusz sądowy 

   Z czasem, kiedy sytuacja prawna fary została usankcjonowana, dokonano najbardziej pilnych napraw obiektu po zniszczeniach zadanych przez Szwedów i zaczęto odprawiać regularne msze św. Na nabożeństwa katolickie zjeżdżali się wierni z szerokiej okolicy, ale i tak początkowo było to kilka lub kilkanaście osób. Pierwsza wzmianka o katolikach w Łebie pochodzi z roku 1812 i mówi o 4 osobach. Pewnie i one  przynajmniej od czasu do czasu uczęszczały na msze św. w Lęborku.
   



Pożary


   20 lipca 1682 roku o godzinie drugiej po południu  nad Łebą przechodziła potężna burza. Od uderzenia pioruna zapalił się dach domu niejakiego Stencla Dreyera. Pożar błyskawicznie rozprzestrzenił się na sąsiadujący kościół. Wraz z nimi doszczętnie spłonęło 30 okolicznych domów, stanowiących połowę miasta. Z porównań urbanistyczno-demograficznych właściwych dla Łeby można wywnioskować, że w tamtym roku miasto liczyło ok. 350-400 mieszkańców. 

   Wymieniony Stencel Dreyer, chociaż mieszkał bliziutko bożego przybytku wiary i moralności, niewiele wyniósł z gromowładnych kazań pastora Andreasa Neizeliusa. Zachowała się wzmianka, że w roku 1663 był on zamieszany wspólnie z Matzke Deiymannem w kradzież butów na szkodę miejscowego kupca Abrahama Hegge. Najwyraźniej chodziło o kilka par, skoro wartość łupu wynosiła  10 talarów.

   Nie wiemy jakie zapadły wyroki w tej sprawie, wiadomo tylko, że po pochwyceniu złodziejów wili się oni jak piskorze przed miejskim trybunałem i wzajemnie się obwiniali. W swej zawziętości byli tak zapalczywi, że przed obliczem wysokiej sprawiedliwości doszło pomiędzy nimi do rękoczynów.   
   
   Kolejne duże pożary trawiły Łebę 4 listopada 1688 (28 domów), w czwartą niedzielę Adwentu 1717 i w 1774 r.- w obu przypadkach spłonęło po 10 domów. Ostatni duży pożar, w którym została uszkodzona większa liczba zabudowań, odnotowano  w 1850 roku. 

   Czerwony kur zapiał po raz kolejny na dobrach kościelnych w dniu 6 grudnia 1722 roku, nomen omen w dniu św. Mikołaja - patrona świątyni. Tego dnia pastor Georg Pomian Pesarovius udał się w podróż do Gdańska. W późnych godzinach wieczornych wybuchł pożar w budynku plebanii i w ciągu 5 godzin doszczętnie zniszczył nie tylko pastorówkę, ale również wszystkie budynki i pomieszczenia gospodarcze na posesji. Poważnemu zniszczeniu uległy księgi i dokumenty parafialne, w tym niemalże doszczętnie archiwum.  

   Obecny kościół istnieje od 1683 roku. Jest szerszy od poprzedniego o 6 i wyższy o 8 Schuh. Ta staroniemiecka jednostka długości dosłownie oznaczająca but, mierzyła 28,9 cm. W tym czasie świeckim patronem kościoła w Łebie był Nicolaus Ernst von Natzmer, spowinowacony z Weiherami przez małżeństwo, właściciel dóbr w Nowęcinie.  

   W dużej części z jego środków i przy osobistym zaangażowaniu odbudowano zniszczoną świątynię. Prac budowlanych podjął się budowniczy z Gdańska Barthol Ramschen, który rozpoczął roboty 29 kwietnia 1683 r. i w godnym naśladowania tempie ukończył przed zimą tego roku, pokrywając dach holenderską dachówką. Prace wykończeniowe wnętrza trwały do 16 marca następnego roku i zakończyły się wstawieniem krzeseł i ławek. Jak zauważył kronikarz, osobno dla kobiet i osobno dla mężczyzn.

   Fundatorem wyposażenia, wieży i dzwonów był von Natzmer. Dosyć niecodziennie wyglądał podział miejsc w kościele, które trzeba było sobie wykupić. Oczywiście rodzina kolatora zasiadała w stallach z boku ołtarza, a zamożni obywatele z przodu. Im bardziej do tyłu, tym status majątkowy wiernych był niższy. 

   Biedota miejska siłą rzeczy stała za darmo i "podpierała ściany". W ten sposób już na pierwszy rzut oka było widać, kto zajmuje jaką pozycję w hierarchii miejskiej.  Nie wiadomo dlaczego ówczesnemu burmistrzowi Bunkowi nie przydzielono żadnego miejsca? Ten jednak ofiarował na kościół 10 talarów i poprosił o miejsce stojące na chórze, które za przyzwoleniem pastora otrzymał. Dwa lata później ukończono prace przy budowie kamiennej wieży i zawieszono dzwony. Ich wykonawcą był mistrz ludwisarski z Gdańska Absolon Witstock, który ze zleceniem uporał się w ciągu roku. 




Nabożeństwa po kaszubsku


   Prawo patronatu zapisane w księdze matrykulacyjnej
kościoła (Kirchenmatricul)* z 27 marca 1590 r. zezwalało kolatorowi na przedstawianie biskupowi kandydata, na wakujące beneficjum w kościele. Dotyczyło to zarówno pastora, jak i zakrystiana. Ciekawostką jest fakt, że dokument ten zobowiązywał pastora w Łebie do wygłaszania kazań nie tylko w języku niemieckim, ale również w polskim. Trudno powiedzieć czy były one wygłaszane czysto po polsku, czy w języku kaszubskim używanym przez tutejszą ludność pochodzenia słowiańskiego. 

   Można przyjąć założenie, że w różnych okresach używano jednego z tych języków. Podyktowane jest to faktem, że duchowni łebscy najczęściej wywodzili się z uczelni teologicznych Torunia i Gdańska. W tym ostatnim kaszubszczyzna była używana przez część gdańszczan i duchowni mogli ją znać, natomiast w Toruniu nie. Poza tym różne źródła piszą raz o jednym, raz o drugim języku, a niektórzy niemieccy autorzy w przypływie niepewności  używają określenia  język słowiań
ski.

   Zachowała się wzmianka z 1695 roku informująca, że miejscowy nauczyciel został wyznaczony do czytania lekcji i ewangelii po polsku w każdą trzecią niedzielę miesiąca, gdyż wówczas pastor odprawiał nabożeństwo w Sarbsku. Fakt ten świadczy o ówczesnym zamieszkiwaniu w mieście dużej grupy ludności o polskim, a precyzyjniej rzecz ujmując, kaszubskim pochodzeniu.

 

Kościół pod wezwaniem św. Mikołaja na widokówce z lat 20. XX w.


   

     W XIX wieku z uwagi na malejącą liczbę wiernych na nabożeństwach polskojęzycznych (kaszubskich), stosowano pomiędzy nimi coraz dłuższe przerwy, a w latach 40. odprawiano tylko raz w roku. Ostatnie z nich miało miejsce w łebskim kościele w roku 1850.**)

   Trudno powiedzieć, jaka była wówczas proporcja ludności kaszubskiej do ludności niemieckiej. Prowadzone przez władze pruskie okresowe spisy ludności nie były miarodajne do precyzyjnego określenia narodowościowego. Operowały nieprzejrzystym systemem rubryk narodowościowych, wyznaniowych i językowych, co nie odzwierciedlało faktycznego stanu rzeczy. 

   Według Stefana Ramułta, znanego badacza kaszubszczyzny, w 1892 roku na terenie ówczesnego powiatu lęborskiego mieszkało 4227 Kaszubów. Z tego w Lęborku 270, a w Gminie Miejskiej Łeba było to 14 osób. W omawianym okresie Kaszubi w pow. lęborskim stanowili 9,72  proc. ogółu ludności***).

____________
*) Kirchenmatricul = matrykuła kościelna - spis i opis nieruchomości kościelnych
**)Tetzner Franz, "Beiträge zur Volks - und Völkerkunde", Berlin 1899
***) S. Ramułt "Statystyka ludności kaszubskiej", Kraków 1899


   W pobliskim Charbrowie
do ostatnich lat XVIII wieku Kaszubi stanowili ponad połowę stanu parafii. Natomiast w latach 20. XIX wieku frekwencja na nabożeństwach w jęz. kaszubskim nie przekraczała 700 osób, czyli ok. 17 proc. Była to stosunkowo liczebna parafia, skupiającą 15 wsi z ok. 4 tys. wiernych. Po raz ostatni język ten rozbrzmiewał z ambony charbrowskiego kościoła w roku 1871, w którym to zmarł polski pastor emeryt, Stanisław Boryszewski.*)

  
W ostatnich latach odprawiano tam nabożeństwa po kaszubsku tylko kilka razy w roku, a frekwencja nie przekraczała kilkudziesięciu osób. Przyczyn tego zjawiska jest kilka. Obok czynników naturalnych (wymieranie), należy wymienić procesy asymilacyjne i integracyjne ludności, a u niektórych i wstyd. 
____________
*)Tetzner Franz, "Beiträge zur Volks - und Völkerkunde", Berlin 1899
  
    Najdłużej w okolicach Łeby język kaszubski utrzymał się w kościele w Główczycach, mianowicie do 1886 roku. Znany rosyjski slawista i folklorysta, Aleksander Hilferding (1831-72), w pracy ,,Resztki Słowian na południowym wybrzeżu Morza Bałtyckiego" (wyd. 1862), tak pisze o używaniu języka kaszubskiego w Łebie:

   "W miasteczku Łeba, położonym u ujścia Jeziora Łebskiego do morza, prowadzącym dość znaczny handel, wiele ludzi prostych, szczególnie starszych, zna jeszcze język kaszubski, ale wstydzą się oni tego języka i publicznie mówią prawie wyłącznie po niemiecku" .

   O ile na wsiach tradycje językowe były dłużej pielęgnowane, o tyle w miastach język niemiecki stał się szybciej jedynym używanym. Wspólnie wyznawany przez Niemców i tutejszych Kaszubów luteranizm sprzyjał procesom integracyjnym, nieuchronnie zmierzając w kierunku asymilacji tych drugich.   

   W celu ograniczenia żywiołu polskiego na terenie powiatu lęborskiego, w roku 1811 wydano zarządzenie zabraniające używania mowy polskiej (kaszubskiej).

   Był to wprawdzie przepis częściowo martwy i niezbyt gorliwie przestrzegany przez ludność, ale instytucje publiczne, w tym parafie i urzędy były zobowiązane do jego przestrzegania. O ile nabożeństwa odprawiano jeszcze po kaszubsku, to np. kaszubskie dzieci mogły przystąpić do konfirmacji tylko po niemiecku. Dla przykładu w Główczycach, które leżą w sąsiednim pow. słupskim, ostatnia konfirmacja w języku kaszubskim miała miejsce w 1829 roku.

   Poniższe zestawienie przedstawia proporcje uczestnictwa w nabożeństwach po polsku (kaszubsku) i po niemiecku w różnych latach, na podstawie liczby wydanych komunikantów w kościele w Główczycach. Podane liczby nie są reprezentatywne dla regionu, jednak w sposób bardzo zbliżony przedstawiają ogólną tendencję przemian językowych również na ziemi lęborskiej.


 Grafika autora na podstawie: Tetzner Franz, "Beiträge zur Volks - und Völkerkunde" tom 8, Berlin 1899




Katastrofa budowlana


   Dzień 3 marca 1761 roku zapisał się w historii kościoła dramatycznym wydarzeniem. Pastor Gregor Andreas Scheer w tym dniu odprawiał uroczyste nabożeństwo. Zwyczajowo nawoływał z ambony grzeszników i wątpiących do nawrócenia i bicia się w piersi. Po po jego zakończeniu ostatni wierni opuścili kościół, gdy nagle zawaliła się kamienna wieża świątyni.

   Pastor w księdze przychodów i wydatków pod tą datą dopisał na marginesie: ,,Wszechmogąca ręka boska sprawiła, że żaden człowiek nie ucierpiał". Przyczyn katastrof nigdy jednoznacznie nie wyjaśniono. Nową wieżę wzniesiono w 1763 roku, stosując pruski mur.

   Gregor Andreas Scheer zmarł w 1783 roku w Łebie w wieku 73 lat, po 46 latach pełnienia funkcji pastora w mieście. Przez okres swojej posługi prowadził kronikę o wydarzeniach w parafii i w mieście. Niestety nie zachowała się ona w całości. W roku 1766 pisał o sprawach, które niejednego ówczesnego mogły przyprawić o wypieki:

   ,,Stan, w którym znajdowała się parafia po moim przyjściu sprawiał, że czułem się jakbym dostał w twarz. Wszystko było w surowym stanie, a ludzie zatopieni w zabobonach. Nabożeństwo w niedzielę rozpoczynało się przeważnie z opóźnieniem dlatego, że do kościoła przychodziło wielu pijanych. Czasami zaraz po niedzielnym obiedzie urządzali sobie podwieczorki..."




Technika sakralna


   Trudno powiedzieć z całą pewnością, kiedy zagrały pierwsze organy w miejscowym kościele. Szultka podaje, że znajdowały się one już przed rokiem 1590 w kościele, w Starej Łebie (Lebamunde)*. W roku 1791 jeden z zamożnych mieszkańców, nazwiskiem Mampe, ufundował pierwszy instrument do obecnego kościoła. Nie mógł być on pokaźnych rozmiarów, o czym świadczy niewielka szerokość ówczesnego chóru (wzdłuż prawej ściany). Urządzeniem do wytwarzania ciśnienia powietrza był miech fałdowy, poruszany ręcznie przez miechowego.
____________
*)"Szkice historyczne o dawnej Łebie" - Z. Szultka, rok 2000, str 115
  
    Kolejne organy zostały ufundowane przez wychowanego i dorastającego w Łebie francuskiego kupca z Bordeaux, Johanna Christopha Schönbecka (miejsce urodzenia w Łebie niepotwierdzone). Przeznaczył on na ten cel 800 talarów, jako wyraz wdzięczności dla kościoła. Zbiegło się to w czasie z przybyciem do miasta nowego pastora, Johanna Haefnera, który pełnił swoją posługę zaledwie 4 lata. Uroczystego poświęcenia  organów dokonano 17 listopada 1833 roku.

   Skoro mowa o ,,technice sakralnej", to należy wspomnieć o mało znanym fakcie, związanym z istnieniem zegara na wieży kościelnej. Po rocznych staraniach został on zainstalowany w 1680 roku. Konstrukcja mechanizmu pozwalała na wybijanie kwadransów, połówek i pełnych godzin, słyszanych w całym mieście. Fundatorami zegara byli von Natzmer - patron kościoła i właściciel majątku w Nowęcinie oraz jego teściowa - wdowa po Franzu von Weiherze.

  
Zegary domowe były wielką i bardzo kosztowną rzadkością, czekającą jeszcze wiele lat na upowszechnienie. Dlatego dzięki hojności dobroczyńców łebianie mogli nie tylko przychodzić do kościoła we właściwym czasie, ale też orientować się co do godziny w ciągu doby. 

   Mechanizm uległ uszkodzeniu w pożarze w roku 1682, które udało się naprawić. Zachowała się wzmianka, że w 1750 roku miejscowy nauczyciel i zakrystian Georg Fleicher otrzymywał 2 talary dodatku za opiekę nad zegarem na wieży. Nie przetrwał on niestety katastrofy budowlanej w 1761 roku (zawalenie wieży), a po tym czasie nie natrafiłem na żadną wzmiankę o nowym zegarze.

   Jako ciekawostkę chciałbym dodać, że opieka nad zegarem kościelnym polegała nie tylko na okresowym podciąganiu obciążników, które napędzały mechanizm, ale też na jego częstym nastawianiu. Z uwagi na małą dokładność ówczesnych czasomierzy regulowano je codziennie lub co kilka dni, za wyznacznik biorąc najwyższe położenie Słońca w południe. Z tego powodu zegary w znacznie oddalonych od siebie na wschód i zachód miejscowościach, pokazywały inny czas. Różnica jednego stopnia długości geograficznej to dokładnie 4 minuty czyli tyle, ile pomiędzy Łebą, a Gdynią.

   W roku 1860 przeprowadzono duży remont kościoła. Z tego okresu pochodzi przedsionek przy głównym wejściu od strony zachodniej. Wcześniej powszechnie używano wejścia przez małe drzwi boczne od strony północnej. Przy tej okazji wymieniono wszystkie ławki i zastąpiono nowymi, które służyły do lat 70. XX wieku.

   Symbolem każdego kościoła są dzwony. Podobno nie ma dwóch dzwonów, które miałyby taki sam dźwięk. Od wieków wzywały one wiernych do kościoła, obwieszczały chrzty, śluby i pogrzeby oraz regulowały czas pracy i odpoczynku, jak również ostrzegały przed niebezpieczeństwem. Towarzyszyły codziennie każdemu człowiekowi od narodzin do dnia, kiedy kończył swoją wędrówkę na ziemskim padole. 

   Dwa stare dzwony na wieży były wysłużone i w złym stanie technicznym, dlatego postanowiono zawiesić nowe, dodając trzeci. Każdy z nich otrzymał nazwę umieszczoną na ornamentyce i rok wykonania 1860. Pierwszy z nich nazywał się ,,Christus sei dein Leben", co oznacza Chrystus twoim życiem, drugi ,,Danke Gott" - Bogu dzięki i trzeci ,,Fürchte Gott" - Bój się Boga. Zostały one zawieszone po całkowitym zakończeniu prac remontowych i wybudowaniu nowej wieży w 1862 roku.

   Odnowiona świątynia otrzymała od darczyńców dwa piękne duże żyrandole, każdy na kilkanaście świec, zawieszone pod sufitem wzdłuż osi nawy. Fundatorką jednego z nich była pewna wdowa z Lęborka. Napis na żyrandolu głosił: ,,Von der Witwe Louise Schröder geb. Bressler aus Lauenburg der Kirche zu Leba Andenken geweiht am heiligen Christfest des Jahres 1860" - Od pochodzącej z Lęborka wdowy Louisy Schröder z domu Bressler, kościołowi w Łebie na pamiątkę poświęcenia w Boże Narodzenie roku 1860. 

   Drugi żyrandol został ufundowany, a właściwie odnowiony przez miejscowych szewców i nosił napis: ,,In der hl. Passionszeit des Jahres 1861 renoviert durch die Schuhmacherinnung in Leba, deren Vorfahren diese Lichterkrone einst dieser kirche zum Lobe Gottes geschenkt" - Odnowiony w okresie Wielkiego Postu 1861 roku przez cech szewców w Łebie, których przodkowie na chwałę Boga ofiarowali ten żyrandol kościołowi.

 

Fotografia z końca XIX wieku. Nowa wieża, podobnie jak poprzednia, została zbudowana z pruskiego muru. Proszę zwrócić uwagę na nieistniejące już dzisiaj drzwi we wschodniej (ołtarzowej) ścianie kościoła. 



Chrzcielnica w kościele pw. Wniebowzięcia NMP w Łebie została wykonana w 1858 roku przez miejscowego mistrza stolarskiego Friedricha Lawrenza (1839-1912). Przekazywana z pokolenia na pokolenie stolarnia mieściła się u zbiegu obecnych ulic Kościuszki i Pow. Warszawy.
                                                                                                                             Foto: Jarosław Gburczyk



Struktura wyznaniowa na Pomorzu w końcu XIX wieku.



Katolicy i
Żydzi na tle ogółu mieszkańców gminy Łeba

 

Rok Katolicy  Żydzi Liczba Mieszkańców

1843

4

2

950

1867

8

8

1295

1895 19 10 1905

1905

9

-

2027

1925

15

5

2332



  




Kościół i plebania - wiek XX


   Jestem w posiadaniu kopii dwóch bardzo zniszczonych zębem czasu fotografii, pochodzących z początków XX wieku, przedstawiających wnętrze kościoła. Niestety jedna z nich z uwagi na zniszczenia, nie nadaje się do publikacji. Na ich podstawie spróbuję opisać wystrój świątyni, bardzo odmienny od współczesnego. Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, jest długi drewniany chór umieszczony wzdłuż prawej ściany na całej jej długości.

   Front chóru jest przedłużeniem bocznej ściany we wnęce ołtarzowej, liczy więc około 3,5 - 4 metry szerokości. Cała konstrukcja opiera się na drewnianych, okrągłych i masywnych filarach. Jedno z wejść na górę, znajdowało się z przodu w prawym narożniku. (Współcześnie chór znajduje się w poprzek nawy, naprzeciwko ołtarza).

   Sufit był wybity heblowanymi tarcicami, o czym świadczą refleksy świetlne. Układ desek był wzdłużny, do złudzenia przypominający obecny wygląd. W środku nawy na poziomie chóru wiszą dwa wspomniane żyrandole, o szacunkowej średnicy około 2 metrów. Środkowy ganek był jedynym dojściem do ławek, gdyż były  one dosunięte do bocznych ścian. Przy każdym rzędzie były małe, snycerowane drzwiczki.

   W centralnym punkcie kościoła stoi chrzcielnica, a bezpośrednio za nią ołtarz. Był on wysunięty znacznie do przodu, gdyż za nim znajdowała się część chóru. Ambona mieściła się po lewej stronie (patrząc na ołtarz) na wysokości około 2 metrów. To tyle, co mogłem opowiedzieć ze zdjęć.  

 

 

Kościół w Łebie w okresie I wojny światowej, widziany od strony południowej. Proszę zauważyć, że dobudówka po prawej stronie, współcześnie pełniąca funkcję zakrystii, nie posiada jeszcze drzwi zewnętrznych. W tym pomieszczeniu znajdowała się kaplica, zwana kaplicą Weiherów, będąca miejscem wiecznego spoczynku dobroczyńcy kościoła i właściciela majątku w Nowęcinie -  Franza von Weihera (1620-1677).  Górującą nad kościołem wieża zbudowana z pruskiego muru, w roku 1913 została obłożona blachą.

    W II połowie XIX wieku budynek plebani był w bardzo złym stanie technicznym. Od wielu lat nie był remontowany i nadawał się w gruncie rzeczy do wyburzenia. Pastor Heinrich Wilhelm Sietz czynił starania o nabycie nowej siedziby, bądź jej budowę. Katastrofalny stan plebani odzwierciedla zapis pastora w prowadzonym dzienniku, w którym czytamy: "Wszystkie budynki na posesji były w ruinie, a dachy znajdowały w takim stanie, że one nie przeciekały, tylko przez nie padało." 

   Zainteresowanie podupadłą nieruchomością kościelną, a właściwie tylko działką, na której stała plebania wykazał miejscowy piekarz Eduard Riskowsky. Zaproponował on pastorowi sprzedaż swojej posiadłości przy głównej ulicy obok szkoły (Kościuszki 90), a w rozliczeniu miał otrzymać teren ze zrujnowanym budynkiem oraz wyrównanie w gotówce. Rozmowy przebiegały pomyślnie i 7 lutego 1868 roku transakcja została sfinalizowana aktem notarialnym. 
 

Wilhelm Sietz sprawował funkcję pastora w Łebie w latach 1851 - 1870. W okresie jego posługi parafia nabyła budynek na nową pastorówkę, w którym obecnie mieści się Urząd Miejski.

   Pastorówka na tym miejscu istniała do 16 sierpnia 1937 roku, kiedy pożar na strychu zniszczył część pomieszczeń, a reszty dokonała akcja pożarnicza. Jedynym wówczas stosowanym środkiem gaśniczym była woda, która o ile skutecznie działała na ogień, o tyle skutkiem ubocznym była dewastacja. Zawaleniu lub ugięciu uległy namoknięte stropy i podłogi, a w dolnej części poodpadał tynk ze ścian. Większość drzwi wewnętrznych się zdeformowała i nadawała się jedynie do wyrzucenia.

   Również w mieniu ruchomym zanotowano duże straty, bo nie wszystko udało się na czas wynieść na zewnątrz. Po zakończeniu akcji gaśniczej stwierdzono, że obiekt nie nadaje się do zamieszkania bez przeprowadzenia kosztownego i długotrwałego remontu.

   Zamiast inwestowania sporych sum w remont, postanowiono sprzedać spaloną pastorówkę i przystąpiono do budowy nowej naprzeciwko kościoła. Ta lokalizacja była bardziej korzystna i wygodna dla pastora, który do kościoła miał teraz przez ulicę. Po roku roboty zostały zakończone i dom oddano do użytku. Do dziś służy on jako mieszkanie dla księży i kancelaria parafialna. Spalony obiekt kupił za 10 tys. marek inżynier Leo Gath z Lęborka i dokonał jego odbudowy. W jakiś czas po zakończeniu wojny budynek przejęła administracja miasta i do dzisiaj pełni on funkcję Urzędu Miejskiego (Kościuszki 90).

 

 

Spalona pastorówka po pożarze z 16 sierpnia 1937 r. Po zakończeniu II wojny św. w obiekcie ulokował się Urząd Miejski i działa tam do dziś.

 

Nową pastorówkę kościoła ewangelickiego pw. św. Mikołaja wybudowano w 1938 roku. Po zakończeniu II wojny św. i przejęciu kościoła przez parafię katolicką, budynek ten stał się plebanią. Fotografia ze stycznia 2010. 

Foto: Jarosław Gburczyk

 


   Cofnijmy się do czerwca roku 1931. Wieża kościelna była w kiepskim stanie i wymagała natychmiastowego odnowienia. Nie tylko liczne przecieki, ale i konstrukcja z pruskiego muru wymagały naprawy. Prace zlecono firmie Möllera z Lęborka, przeznaczając na nie 1000 marek. W trakcie rozbiórki starego pokrycia, w kuli na zwieńczeniu wieży znaleziono dokument o remoncie przeprowadzonym w 1862 roku. 

   Niestety przez te lata do kuli dostała się woda i wyjęty papier rozsypywał się w ręku, stając się nieczytelny. Po dokonaniu renowacji wieży, przy okazji odmalowano elewację kościoła, gdyż i ta została nadgryziona zębem czasu. Tradycyjnie sporządzono nowy dokument z aktualnego remontu i umieszczono go w kuli. Dla ciekawości przytoczę jego treść:

   ,,Pod kontrolą niżej podpisanych członków rady parafialnej, na zbudowanej w roku 1862 wieży dokonano renowacji i nowego pokrycia hełmu. Całą wieżę zbudowano w 1862 roku i zawieszono dzwony, przywiezione wozami z Gdańska. Kapsuła, którą zawierał dawny dokument, została teraz otwarta, lecz na skutek wilgoci stała się nieczytelna. Ten dokument niniejszym dla naszych następców piszemy. Obecnych napraw dokonała firma Möller i Pieper z Lęborka za cenę 1000 marek. Nadzór nad robotami prowadził starszy zboru Krüger.

Łeba dnia 15 lipca 1931 roku                                       Rada parafialna

podpisano: pastor Dr. Müller-Alpermann, nauczyciel Völz, właściciel wędzarni Karl Krüger, Eduard Ojowski, Otto Hübner, Julius Dreyer - wszyscy z Łeby. Wilhelm Radzom i Karl Zeschin z Zarnowskiej. Bock i Wandt ze Szczenurzy. Buchterkirch z Ulinii. Zander z Sarbska. Latze jako administrator majątku w Nowęcinie, patron kościoła".

  Czy ta mało znana tajemnica kościoła w Łebie spoczywa jeszcze na swoim miejscu? Trudno powiedzieć... Trzykrotnie, telefonicznie i za pośrednictwem internetu zwracałem się do duchownych parafii z prośbą, o udzielenie informacji na temat remontu wieży w okresie powojennym. Liczyłem - jak się okazało bezowocnie - na zdobycie dodatkowej wiedzy w tej kwestii i podzielenie się nią z czytelnikami. Rzut okiem w księgi parafialne, okazał się barierą nie do przebicia. Moje zabiegi skwitowano milczeniem...




Cmentarze


  Poświęćmy kilka słów cmentarzom w mieście i okolicy. Nie posiadamy żadnych przekazów o jego położeniu w Lebamunde (Stara Łeba). Najpewniej znajdował się w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła, co było ówcześnie stosowaną praktyką?

Willi Gillmann tak pisze:

,,Do około 1700 roku rzeczą normalną było grzebanie zmarłych w pobliżu kościoła. Prominentni współcześni mogli znaleźć miejsce wiecznego spoczynku w kościele. Dopiero po tym okresie wzrastająca liczba ludności i pochówków zmarłych odbywała się na oddalonych cmentarzach. W Łebie z jej małą liczbą mieszkańców ta stara potrzeba mogła być utrzymana dłużej. Tak zwany stary cmentarz  (obecnie ul. Parkowa) został utworzony na północ od ulicy Nowęcińskiej dopiero około 1850 roku"*.
___________
* Bund der Lebauer - Buergerbrief nr. 57

Plac przykościelny pełnił funkcje grzebalne przynajmniej do połowy XIX wieku. Widoczny pod wieżą ganek został dobudowany w 1860 roku.
                                                                                                                                         Foto: Karol Trylewicz

                      Kaplicę przy nowym cmentarzu wybudowano w 1910 (1911?) r. 
                                                                                                                                       Foto: Karol Trylewicz



   W międzyczasie, około roku 1910 zaczęto chować zmarłych na nowym cmentarzu przy ul. Nowęcińskiej, który jest czynny do chwili obecnej. Wytyczenia terenu dokonano 10 lat wcześniej i od tego czasu widnieje on na mapie topograficznej oraz na planie miasta. Po prawej stronie przed wejściem na nową nekropolię, wybudowano w 1910 (1911?) roku kaplicę. Zachowała się ona w dobrym stanie do dziś. Posiadam dane o pochówku zmarłego 22 maja 1911 roku rolnika, dokonanego na nowym cmentarzu, a więc z całą pewnością od tego czasu był czynny.

   Łeba leży na płaskim, nisko położonym terenie, z wodami podskórnymi tuż pod powierzchnią ziemi. W wielu miejscach jest to mniej, niż pół metra. W związku z tym na obu cmentarzach przed ich uruchomieniem dokonano znacznego podniesienia gruntu, poprzez nawiezienie dużych ilości ziemi. 

   Bezsprzecznie funkcje grzebalne pełnił plac przykościelny jeszcze po 1700 roku. Zachowało się kilka płyt nagrobnych z XVIII i XIX wieku. Nazwiska zmarłych mogą świadczyć, że było to miejsce spoczynku zacnych i prominentnych obywateli. Pochowano tu między innymi pastora Magunnę, zmarłego 13 maja 1831 roku, który przez 46 lat i 5 miesięcy był pastorem w Łebie oraz zmarłego w wieku 12 lat na szkarlatynę, syna burmistrza Mampe.

 


Symboliczne miejsce wiecznego spoczynku pastora Maguny, zmarłego w 1831 r. Pierwotnie płyty nagrobne znajdowały się na miejscach mogił, na cmentarzu przykościelnym i leżały poziomo. W roku 1931 ówczesny pastor dr Alpermann, w ramach porządkowania obejścia wokół kościoła polecił przymocować zachowane płyty na wschodniej ścianie kościoła. Fotografia z 30 października 2013 r. 
                                                                                                                                        Foto: Jarosław Gburczyk 

    Dawny cmentarz przy ul. Parkowej był niewielki i na początku XX w. nie posiadał już wolnych kwater. Pochówków dokonywano tylko na starych miejscach, w grobach rodzinnych lub skopanych.

   W latach 80. XX wieku wytyczono nowe osiedle domków jednorodzinnych i utworzono m.in. ulicę Parkową, Sucharskiego, Mickiewicza i Słowackiego. W wyniku tego dokonano ekshumacji części grobów na starym cmentarzu, na którym od około 40 lat nie było nowych pochówków. Osiedle leżało na podmokłym terenie, więc niektórzy inwestorzy nie zawsze legalnie wykorzystywali ziemię z cmentarza na podsypkę.

   W tym samym czasie wyburzono dom przy ulicy Kościuszki, w miejscu dzisiejszego skrzyżowania z ul. 10 Marca. Gruzy z rozbiórki wywożono na ulicę Mickiewicza dla wzmocnienia i podniesienia gruntu. Pewnego dnia jeden z mieszkańców zauważył pomiędzy zwałami gruzu ludzką czaszkę. 

   Lotem błyskawicy rozeszła się wieść po mieście, że dawny właściciel rozbieranego domu musiał kogoś zamordować, a zwłoki zamurować. Sensacja wisiała w powietrzu. Ekipa kryminalistyczna zabezpieczyła znalezisko i przekazała do ekspertyzy. Jej wyniki były już mniej sensacyjne. Okazało się że czaszka pochodzi z likwidowanego miejsca wiecznego spoczynku i przynajmniej od lat 60. XIX wieku leżała w ziemi. Jak się znalazła na ulicy? Prawdopodobnie musiał przywlec ją pies lub jakiś mieszkaniec zauważył to niecodzienne znalezisko przy plantowaniu cmentarnej ziemi i w ten sposób się go pozbył.

   Z inicjatywy dawnych mieszkańców zrzeszonych w Związku Łebian (Bund der Lebaer) i władz miejskich, miejsce po dawnej łebskiej nekropolii zostało upamiętnione. 23 maja 1993 roku dokonano poświęcenia kamienia, wspominającego zmarłych z miejscowej parafii. Informuje o tym stosowny napis na kamieniu w języku polskim, niemieckim i kaszubskim.
 

Fotografia z ok. 1940 r. przedstawia miejsce wiecznego spoczynku mistrza murarskiego - Juliusa Schultza (1876-1939) na nieistniejącym już dzisiaj cmentarzu przy ul. Parkowej.
                                                                                                                           Foto udostępnił Manfred Lawrenz

 

   Mało znanym faktem jest istnienie cmentarza w Nowęcinie. Znajdował się on mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Nowęcinem, a Lucinem. W przeszłości niemalże każda wieś posiadała swoją lokalną nekropolię. Tak było też w Żarnowskiej, w Steknicy i w Rąbce. Ten ostatni cmentarz leży w odległości około 800 metrów przed wsią po prawej stronie, patrząc od Łeby. Do dziś (2006) zachowało się tam kilkanaście mogił, mniej czy bardziej naruszonych zębem czasu. Niestety, do naszych czasów nie przetrwała żadna tablica czy też krzyż z nazwiskiem zmarłego.

 


Mapa Topograficzna Polski w skali 1:100 000 z naniesionym cmentarzem w Nowęcinie. Wydawnictwo Woj. Zakłady Kartograficzne 1998.
                                                                                                                                         Skan wykonał Sławek S.

                                                          




Teren cmentarza w Nowęcinie jest intensywnie zarośnięty, a wszystkie nagrobki zrujnowane. Brak tablic z nazwiskami zmarłych.  

                                                                                                                                            Foto: Sławek S.


Cmentarz w Rąbce. Po większości rozpoznawalnych tam miejsc pochówków pozostały tylko kopce ziemne i kamienno-betonowe ruiny po nagrobkach. Stan z lutego 2009 r.
                                                                                                                                    Foto: Jarosław Gburczyk


Cmentarz w Żarnowskiej jest po Łebie największym z okolicznych cmentarzy. Na niektórych pomnikach i krzyżach widać jeszcze zachowane nazwiska zmarłych. Przy nielicznych leżą wysuszone kwiaty i wypalone znicze. Oznacza to, że dawni mieszkańcy wsi i ich potomkowie odwiedzają groby swoich przodków. Fotografia z lutego 2009 r.



Odłamany granitowy krzyż stojący na grobie Wilhelma Schotha. Zmarły był prawdopodobnie zstępnym jednego z braci Schoth - założycieli wsi w 1748 roku. Fotografia z 2009 r. 
                                                                                                                                     Foto: Jarosław Gburczyk

   Z odnalezieniem cmentarza w Steknicy mogą być pewne problemy, gdyż leży on w lesie i od wielu dziesięcioleci nie prowadzono tam zabiegów pielęgnacyjnych. Przez kilkadziesiąt lat po wojnie dawni mieszkańcy nie mieli możliwości przyjazdu do dawnego miejsca zamieszkania, a tym samym pielęgnowania grobów rodzinnych. Dlatego teren ten zarósł lasem i współcześnie trudno tam trafić. 

   Miejsce ostatniego spoczynku dawnych mieszkańców wsi znajduje się około 30 metrów od szosy w kierunku Lęborka, po lewej stronie, w odległości ok. 200 metrów od skrzyżowania z drogą na Sarbsk. Cmentarz ten znajduje się na ok. metrowym wyniesieniu gruntu i usytuowano go na planie kwadratu, o boku 20 metrów (400 m²).


Cmentarz w Steknicy. Od połowy lat 40. XX wieku, nie dokonywano na nim nowych pochówków. W trakcie penetrowania terenu, podobnie jak w Rąbce, nie natrafiłem na żadną tablicę z nazwiskiem zmarłego. Stan z lutego 2009 r.
                                                                                                                                     Foto: Jarosław Gburczyk

 

                                                  Plan przedstawiający lokalizację cmentarza w Steknicy.



W okresie władzy narodowego socjalizmu


 

    Parafia, jak i całe miasto przygotowywały się do wielkiej fety, związanej z 250-leciem budowy kościoła w Łebie. Jak już wcześniej wspomniałem, został on wybudowany w 1683 roku na miejscu spalonej świątyni, a w marcu następnego roku oddany w ręce wiernych. Datę obchodów wyznaczono na niedzielę 30 kwietnia 1933 roku, ale świętowanie rozpoczęto już od soboty od godziny 12, kiedy to kościelne dzwony przez godzinę obwieszczały ten ważny jubileusz. 

   Ulice miasta zostały pięknie udekorowane kwiatami, gałązkami i girlandami. Gospodynie przyczepiały do okien wiązanki z bukszpanu, a na parapetach ustawiały lampki. Panowie tradycyjnie od popołudnia świętowali na swój sposób, z czego cieszyli się właściciele miejscowych wyszynków. Uroczyste nabożeństwo przy udziale wielu ważnych osobistości, miało miejsce w niedzielę. Wśród zaproszonych gości znalazł się m.in. generalny superintendent* ze Szczecina Kalmus, superintendent Elgeti z Garczegorza i starosta dr Kressmann z Lęborka.

    Po przemarszu z plebani (Kościuszki 90) do kościoła, pod szpalerem utworzonym przez śpiewające dzieci szkolne, rozpoczęto uroczystości. Z uwagi na liczny udział mieszkańców przeprowadzono je na wolnym powietrzu. Po okolicznościowym kazaniu wygłoszonym przez gościa ze Szczecina, głos zabrał miejscowy pastor dr Alpermann. Przedstawił on w swojej mowie historię parafii i chronologiczne dzieje obecnej świątyni. Liczne delegacje przekazały dary na doposażenie sprzętu liturgicznego, w tym ozdobny pulpit na Biblię. Po południu mieszkańcy spotykali się w lokalach i na placach, gdzie świętowano do godzin wieczornych**.

   
   Jeden z parafian ułożył pieśń dla uświetnienia tego dnia, której jedna ze zwrotek w wolnym tłumaczeniu tak brzmiała:

"Nad morzem otwartym i ponad wydmami
ponad falami, ciężkimi sztormami
Bóg stary ciągle tu jeszcze panuje,
a lud Go chwali, uwielbia, dziękuje."
***


30 kwiecień 1933. Uroczyste nabożeństwo polowe z okazji 250-lecia budowy kościoła w Łebie, któremu przewodniczył miejscowy pastor, dr Alpermann. Plac na którym stoją wierni przez kilka stuleci pełnił funkcję targowiska miejskiego.
                                                                                   

Współczesny wygląd terenu, na którym odbywały się uroczystości 250-lecia budowy kościoła w Łebie. Stan z października 2013 r.
                                                                             Foto: Jarosław Gburczyk

   W lipcu 1933 roku, a więc już w okresie rządów Hitlera, w Niemczech powstała wspólnota niemieckich ruchów religijnych. Była to organizacja zrzeszająca pozakościelne grupy religijne, która m.in. poprzez elementy rasistowskie sympatyzowała z ideologią nazistowską. Jednym z jej głównych celów było zwalczanie ,,obcej religii żydowskiej" i utworzenie nowego wyznania ,,germanowierców". Pierwszym przewodniczącym został twórca ruchu prof. Jacob Wilhelm Hauer. Prowadzono agresywną agitację przeciwko dwu dużym i uznanym religiom i samemu chrześcijaństwu, wywodzącemu się korzeniami z judaizmu.

   Silne powiązania organizacji ze sferami rządowymi, spowodowały wydanie oficjalnego zakazu podejmowania jej krytyki przez Kościół w trakcie kazań. Proboszczom i pastorom przedłożono oświadczenia do podpisania, że nie będą działali na szkodę ,,germanowierców". Jednym z około 500 duchownych w Niemczech, który przeciwstawił się tej formie nacisku, był pastor z Łeby dr Alpermann.

   Swoje nieposłuszeństwo wobec dyktatury przypłacił kilkudniowym aresztem domowym. Nadzór nad osadzonym sprawował miejscowy policjant Masurek. Większość aresztowanych duchownych przetrzymywano we więzieniach. Po kwietniu 1935 roku na skutek wewnętrznych starć i utracie wpływów, ruch uległ podziałowi i stracił na znaczeniu.
 


Śluby i chrzty w liczbach 

   Zobaczmy jak w 1931 roku wyglądały statystyki dotyczące ślubów, udzielonych w miejscowej gminie protestanckiej. Łeba była parafią rozległą terytorialnie, która na swoim wschodnim krańcu sięgała do Ulini i Latarni Morskiej Stilo (do 1935 r.). Dlatego pewna część wiernych pochodziła spoza miasta. Znacznym udogodnieniem dla mieszkańców odległych miejscowości był kościół filialny w Sarbsku, obsługiwany przez łebskiego pastora. 

   W omawianym roku 23 pary stanęły na ślubnym kobiercu, z których 20 ślubowało w Łebie, a 3 w Sarbsku. Średnia wieku panów młodych wynosiła 29 lat i 3 miesiące, natomiast panien młodych, 25 lat i 6 miesięcy. Największa różnica wieku pomiędzy narzeczonymi wynosiła 14 lat. Najstarszy pan młody miał 43 lata, a najmłodszy 21. Z kolei najstarsza panna młoda liczyła 36 wiosen, natomiast najmłodsza zaledwie 18.

   W poniższym wyszczególnieniu przedstawiono zawody, które podawali panowie młodzi przy zgłaszaniu zapowiedzi:

- rolnik - 5 osób

- rybak - 4

- robotnik - 3

- kupiec - 2

- murarz - 1

- nauczyciel - 1

- dekarz - 1

- malarz - 1

- studniarz - 1

- handlarz ryb - 1

- urzędnik państwowy - 1

- właściciel wędzarni -1

- posiadacz nieruchomości - 1

   Przesuńmy się w czasie o kilka lat do przodu i popatrzmy na statystyki chrztu św. W 1934 roku, w parafii Łeba udzielono 99 chrztów, w tym 1 chrzest dorosłego. A oto zestawienie, prezentujące liczbę nowo ochrzczonych w omawianym roku z poszczególnych miejscowości w parafii:

 Łeba – 34

 Żarnowska – 22

 Ulinia – 10

 Nowęcin – 7

 Szczenurze – 7

 Steknica – 4

 Sarbsk – 4

 Dychlino - 3

 Bargędzino - 2

 Rąbka – 1

 Inne miejscowości – 5

   Miesiącem, w którym udzielono najwięcej chrztów  - szesnaście - był maj, natomiast najmniej w październiku, gdyż tylko dwoje dzieci otrzymało pierwszy sakrament.


Nabożeństwa katolickie

   W czasie drugiej wojny w Łebie przebywały 2 kompanie rekrutów Kriegsmarine (w Rąbce) oraz spora grupa żołnierzy obrony przeciwlotniczej, oddziałów wartowniczych i pracowników cywilnych Rakietowej Stacji Doświadczalnej, którzy w dużej części byli wyznania katolickiego. Chętni do uczestniczenia w nabożeństwach początkowo musieli jeździć do Lęborka, co z uwagi na odległość, czas i ograniczenia w związku ze służbą, nie zawsze było możliwe. Dlatego w miejscowym kościele ewangelickim zorganizowano dla nich msze św. Odbywały się one w co drugą sobotę. 

   Celebrantami na zmianę byli wikary Robert König i prałat Kurt Heinrich. Obaj pochodzili z Lęborka. Prałat Heinrich, będący proboszczem w św. Jakubie, w momencie wkroczenia Sowietów do Lęborka przebywał w Sierakowicach i prawdopodobnie dzięki temu przeżył. 10 marca Rosjanie zastrzelili na plebani kościoła św. Jakuba kilka osób cywilnych, w tym trzech duchownych katolickich, którzy szukali w Lęborku schronienia. 

   Już w kilka tygodni po przejściu frontu, do Łeby zaczęli napływać polscy osadnicy. Wraz z nimi rodziła się potrzeba katolickiej opieki duszpasterskiej. Dotychczasowa wspólnota ewangelicka w dalszym ciągu korzystała z kościoła, gdyż przez pewien jeszcze czas ewangelicy byli w większości.




Koniec wojny, początki duszpasterstwa polskiego


   W sierpniu 1945 roku ojciec prowincjał ze zgromadzenia oblatów (OMI) Bronisław Wilkowski, wysłał w teren ojca Mieczysława Cieślika z zadaniem wyszukania miejsca na nowy klasztor. Ten dowiedziawszy się o potrzebach pionierów w małej, nadmorskiej Łebie, postanowił tam skierować swoje kroki. Korzystając z przychylności polskiego burmistrza i entuzjazmu garstki Polaków, przystąpił do adaptacji sali gimnastycznej na kaplicę katolicką (obecne kino), w czym pomagał mu brat zakonny Alojzy Kubiaczyk. 

   Po niezbędnym remoncie i zamocowaniu krzyża na południowym szczycie dachu, zaimprowizowany Dom Boży od września był gotów do odprawiania nabożeństw. Początkowo nie było tłumów, gdyż w mieście zamieszkiwało jeszcze niewielu Polaków (poniżej 100), do których należy doliczyć kilkadziesiąt osób z pobliskich wsi.

   Kolejny rok znaczony wysiedleniami ludności niemieckiej i dalszym dopływem polskich osadników, powoli odwracał proporcje wyznaniowe. W wyniku tych procesów władze przekazały dotychczasowy kościół ewangelicki we władanie parafii katolickiej. Jeszcze teraz, w niektórych opracowaniach można przeczytać, że po wojnie kościół ewangelicki w Łebie oddano, czy też zwrócono parafii katolickiej. Nic bardziej błędnego. Obecną świątynię wybudowano w 1683 roku ze środków kolatora, dobrodziejów, środków własnych i parafian miejscowej gminy protestanckiej, czyli była ona prawną własnością wspólnoty ewangelickiej, więc używanie określenia zwrot jest w tym przypadku nietrafne.

  Ostatnie nabożeństwo w języku niemieckim odprawiono w miejscowym kościele 14 kwietnia 1946 roku i miało ono podniosły charakter, związany z konfirmacją**** młodzieży z miejscowej parafii. Uroczystego poświęcenia świątyni pod nowym wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny dokonano 19 maja 1946 roku. W tym samym roku przybyły na placówkę Siostry Służebniczki, zajmując budynek przy ulicy Kościelnej. W 1946 roku nowym proboszczem został ojciec Sylwester Górzyński OMI (1911-1995), który wcześniej kierował parafią św. Stanisława Kostki w Lublińcu (diecezja gliwicka). Posługę w Łebie prowadził do 1950 r.

   Dotychczasowa kaplica została przywrócona celom świeckim, z czym wiąże się pewne niecodzienne zdarzenie. Do zdjęcia dużego krzyża z dachu zatrudniono dwóch mężczyzn, którzy nie zważając na sacrum, po prostu zrzucili go na ziemię. Obaj w krótkim czasie zostali sparaliżowani, w czym mieszkańcy dopatrywali się ingerencji Siły Wyższej.

____________ 
* superintendent - duchowny protestancki sprawujący władzę nadzorczą w stosunku do pastorów określonego terytorium 
** Opracowano na podstawie tekstu Ulricha Dorowa w "Heimatbuch Kreis Lauenburg/ Pommern" 1967
*** Tłumaczenie własne autora
**** Konfirmacja - uroczysty akt przyjęcia młodzieży powyżej 14 roku życia, w szeregi członków gminy ewangelickiej.


 

 

 Copyright © 2007-2015 Jarosław Gburczyk
Prawa autorskie zastrzeżone


 
  16 odwiedzający (176 wejścia) dzisiaj.  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja